Można żartować, że za długo świętowaliśmy zwycięstwo Polaków w meczu z Arabią Saudyjską
Mistrzowie Polski po raz siódmy w tym sezonie PGNiG Superligi przebili się przez barierę czterdziestu bramek. W weekend kielczanom uległa w Hali Legionów Grupa Azoty Unia Tarnów.
Finalnie to starcie zakończyło się wynikiem 40:25, jednak przez długi czas tarnowianie utrzymywali kontakt bramkowy. Wystarczy powiedzieć, że po pierwszych 20 minutach tablica wciąż wskazywała remis.
– Można żartować, że za długo świętowaliśmy zwycięstwo Polaków w meczu z Arabią Saudyjską, bo dość długo wchodziliśmy w mecz. Z drugiej strony, Unia od początku spotkania grała bardzo dobrze i walczyła z nami jak równy z równym. Mieliśmy problemy z defensywą, ale z biegiem czasu stała się ona coraz szczelniejsza, dzięki czemu uruchomiliśmy kontrataki i zdobywaliśmy łatwiejsze bramki. Do naszej gry weszło wtedy więcej radości i uśmiechu – zwraca uwagę asystent Łomży Industria Kielce, Krzysztof Lijewski.
– Na początku meczu nie graliśmy, tak jakbyśmy chcieli. Dopiero od okolic 20. minuty narzuciliśmy swoje warunki w obronie i do końca meczu powiększaliśmy przewagę. Trudno powiedzieć, dlaczego nam to tyle zajęło – przyznaje zawodnik kieleckiego klubu, Szymon Sićko.
Lijewski w rozmowie z dziennikarzami chwali między innymi Michała Olejniczaka, który zaliczył dobry moment zdobywają kilka bramek z rzędu. – Pokazał, że jest gotowy do gry na najwyższych obrotach. Cieszymy się, że chłopaki wykonali założenie przedmeczowe. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później będziemy kontrolować mecz i tak się stało. Nie przywiązujemy szczególnej wagi do 40 zdobytych bramek, ale chcemy grać dynamicznie, dla kibiców, którzy lubią gole, więc chcemy rzucać ich jak najwięcej –kończy drugi trener.
Fot. Patryk Ptak