VIII dzień Mistrzostw Świata: Hiszpanie wyrzucą Niemców z mundialu?
Po emocjonującym dniu z udziałem reprezentantów Polski, mistrzostwa nie zwalniają tempa. W ósmym dniu katarskiego turnieju zobaczymy między innymi rewelacyjnych Samurajów, czy pojedynek europejskich potentatów.
Grupa E: Japonia - Kostaryka (Ar-Rajjan, 27.11, godz. 11:00)
Ekipy, które zmierzą się w pierwszym meczu tego dnia znalazły się na dwóch biegunach emocji po pierwszej serii gier. Japończycy sprawili jedną z największych niespodzianek turnieju, pokonując Niemców 2:1.
Samurajowie zagrali fenomenalną drugą część gry, którą zaczynali ze stratą bramki do oponentów. Trener Hajime Moriyasu zagrał bez kompleksów. Po zmianie stron postawił wszystko na jedną kartkę, posyłając do boju cały arsenał ofensywny. Roszady 54-latka przyniosły zamierzony efekt, ale nikt nie spodziewał się, że ich pozytywne konsekwencję zajdą tak daleko.
Japończycy najpierw doprowadzili do wyrównania za sprawą Doana, a następnie przypieczętowali zwycięstwo trafieniem Asano.
W szeregach zespołu z Ameryki Środkowej mogli jedynie pomarzyć o takim wyniku. Kostarykanie znaleźli się w gronie największych rozczarowań i najsłabszych drużyn turnieju.
Nie dość, że nie pokazali nic pozytywnego na zielonym prostokącie, zaliczając występ daleki od poziomu mistrzostw świata, to jeszcze zebrali sromotne lanie od reprezentacji Hiszpanii (0:7).
W niedzielnym spotkaniu znacznym faworytem będą więc Japończycy, początek zawodów na Ahmed bin Ali Stadium o godz. 11.
Grupa F: Belgia - Maroko (Doha, 27.11, godz. 14:00)
W drugim meczu dnia do gry wrócą Czerwone Diabły. Reprezentacja Belgi, posiadająca taki przydomek, zaliczyła pozytywne otwarcie imprezy, pokonując 1:0 kadrę Kanady.
Wynik o niebo lepszy niż gra. Prawdopodobnie, to jedyny pozytywny element tego spotkania dla zawodników Martineza, którzy zostali zdominowani przez niezwykle nieskutecznych Kanadyjczyków.
Z kolei Marokańczycy nie przekuli swojego ofensywnego potencjału w wymiernym stopniu, jednak zachowali czujność i konsekwencję w tyłach, urywając ostatecznie punkty wicemistrzowi świata, Chorwacji (0:0).
Przed popołudniowymi zawodami, które odbędą się na stadionie Al Thumama o godz. 14:00, większe szanse na zwycięstwo daje się Belgom, choć ci ciągle będą musieli sobie radzić bez swojego czołowego snajper, Romelu Lukaku.
Grupa F: Chorwacja - Kanada (Ar-Rajjan, 27.11, godz. 17:00)
Przed turniejem to spotkanie mogłoby mieć tylko jednego faworyta, jednak piłkarska rzeczywistość niezwykle wyrównały szanse obu ekip. Chorwacja zremisowała po ciężkim meczu z Marokiem (0:0), natomiast Kanadyjczycy ulegli 0:1 Belgom, jednak zaprezentowali jedną z najpiękniejszych piłek pierwszej serii gier. Zawodnicy z kraju klonowego liście byli tego dnia niezwykle nieskuteczni, stworzyli bowiem 21 sytuacji bramkowych, które według statystyki oczekiwanych goli powinny przynieść 2,6 bramki.
John Herdman, selekcjoner Kanadyjczyków jest pewny swego przed niedzielną potyczką. - Przyjechaliśmy na mistrzostwa świata z kilkoma założeniami - po pierwsze, nie bać się. Grać bez strachu. Chcemy też pobić kilka rekordów, zdobyć pierwszą bramkę na mundialu - powiedział w wywiadzie telewizyjnym.
Trzecia potyczka dnia odbędzie się na obiekcie Khalifa International.
Grupa E: Hiszpania - Niemcy (Al-Chaur, 27.11, godz. 20:00)
Ósmy dzień mundialu zamknie europejski szlagier. Hiszpania zagra z Niemcami, a piłkarze zza naszej zachodniej granicy powalczą o pozostanie w turnieju.
Podopieczni Hans-Dietera Flicka potrzebują punktów, jak tlenu, po meczu inauguracji z Japonią. Faworyci do gry o wysokie cele ulegli Azjatom 1:2, komplikując sobie sytuacje w grupie.
Horyzont dla Niemców nie rysuje się jednak w pięknych barwach wschodu słońca, bowiem na ich drodze stanie rozpędzona La Furia Roja. Hiszpanie przystąpią do tego meczu po rozbiciu reprezentacji Kostaryki w stosunku 7:0.
Maszyna Luisa Enrique wydaje się być świetnie naoliwioną i nakręconą przed trudami turnieju, jednak na daleko idące wnioski trzeba wstrzymać się do spotkania z godnym siebie rywalem.
Hit drugiej kolejki fazy grupowej odbędzie się w Al-Chaur na Al Bayt Stadium.
fot. Paula Duda / Łączy Nas Piłka