Gil: Byliśmy w czarnej dziurze
- Budując tę drużynę, starałem się dobrać takich zawodników, którzy na parkiecie oddadzą serce i będą walczyć do upadłego. Mecz z Hawajskimi Koszulami utwierdził mnie w przekonaniu, że dokonałem trafnych wyborów - mówi szkoleniowiec UMKS-u, Rafał Gil.
Drugie z rzędu ligowe zwycięstwo odnieśli w sobotnie popołudnie koszykarze kieleckiego UMKS-u. Sukces podopiecznym Rafała Gila nie przyszedł jednak łatwo. Przez pierwsze 20 minut kielczanie grali świetnie, dominowali na boisku i - co tu dużo mówić - deklasowali swoich rywali. Później jednak... - Stwierdziliśmy, że nudno jest wygrać mecz różnicą 40 punktów, więc postanowiliśmy dać trochę emocji kibicom - śmieje się szkoleniowiec UMKS-u, Rafał Gil. Dobroduszność jego podopiecznych polegała na tym, że - zamiast powiększać przewagę - zaczęli oni grać nieskutecznie i niedokładnie, przez co najpierw stracili prowadzenie, a później musieli gonić wynik. Jeszcze na dwie minuty przed końcem meczu to goście byli bliżsi zwycięstwa, ale dzięki świetnej grze w ostatnich sekundach Krzysztofa Dziury oraz Artura Busza, ostatecznie to zawodnicy z Kielc wygrali to spotkanie, 84:77.
Skąd jednak taka metamorfoza koszykarzy UMKS-u? - W nasze szeregi wkradło się chyba jakieś rozluźnienie i stąd taki, a nie inny przebieg tego meczu - już na poważnie przyznaje Gil. - Jeszcze w drugiej kwarcie daliśmy się dojść na siedem punktów różnicy, nasi rywale uwierzyli we własne siły i zrobiło się nieciekawie. Później graliśmy dobrze w obronie, naciskaliśmy na przeciwników, ale ci na dwie-trzy sekundy przed końcem akcji - po jakiś szalonych rzutach - i tak zdobywali punkty. Żory miały dużo szczęścia, niewiele im brakowało do zwycięstwa, ale - na nieszczęście dla nich - nie posiadały w swoich szeregach Krzysia Dziury. Jego trójki w końcówce pozwoliły nam złapać oddech, zyskaliśmy motywację do jeszcze lepszej obrony, natomiast rywale zaczęli się gubić - ostatnie ich trzy, cztery akcje kończyły się stratami - dodaje.
W ostatnich sekundach sobotniego meczu kielczanie pokazali na boisku niesamowity charakter. Pomimo tego, że gra koszykarzom UMKS-u się nie układała, to oni - głównie wolą walki i determinacją - zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. - Budując tę drużynę, staraliśmy się dobrać takich zawodników, którzy na boisku oddadzą serce i którzy będą walczyć do samego końca. W sobotnim meczu ci chłopcy udowodnili, że dokonaliśmy trafnych wyborów – zauważa Gil.
I dodaje. - Na pewno to spotkanie jeszcze bardziej scementuje zespół i da nam więcej siły na kolejne pojedynki. Nie powiedziałbym jednak, że gra mnie nie cieszy. Zagraliśmy wiele widowiskowych akcji, pokazaliśmy kilka efektownych wsadów, wrzutek, a to co może martwić to ten przestój w ataku. Byliśmy już - żeby nie powiedzieć brzydko - w czarnej dziurze, no ale mamy Krzysia Dziurę i teraz możemy cieszyć się ze zwycięstwa.
Oprócz wspomnianego Dziury na specjalne wyróżnienie po sobotnim pojedynku zasługuje inny gracz UMKS-u, Artur Busz. - Na pewno Artur rozegrał bardzo dobry mecz. Dobrze wszedł w to spotkanie, a i później prezentował się całkiem nieźle. Oprócz niego, oraz chwalonego już przeze mnie Krzyśka Dziury, na wyróżnienie zasługują wszyscy pozostali chłopcy. Każdy z nich oddał w tym meczu serce. Jeżeli będziemy grać na 100 procent swoich możliwości, to wynik sam przyjdzie, a my nie będziemy się musieli oglądać na to co robią inni - zaznacza Gil.
Już w najbliższą sobotę koszykarze z Kielc staną przed szansą odniesienia trzeciego ligowego zwycięstwa z rzędu. Aby tak się stało, UMKS musi pokonać w Lublinie beniaminka drugiej ligi, NOVUM Lublin. Szkoleniowiec kieleckiej drużyny przestrzega jednak przed tym rywalem. - Graliśmy z nimi w turnieju przed rozpoczęciem sezonu, przegraliśmy dosyć dużo, bo różnicą kilkunastu punktów. Jest to dobra drużyna, składająca się z młodych zawodników, wspartych kilkoma doświadczonymi graczami. Grają ciekawą koszykówkę, dobrze prezentują się zwłaszcza w obronie. Ostatnio grało nam się z nimi ciężko, ale teraz postaramy się jakoś specjalnie przygotować do tego spotkania i - mam nadzieję - przywieziemy do Kielc dwa punkty – kończy z nadzieją.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze