Arkadiusz Moryto: Wiedzieliśmy, że trzeba na nich uważać
Mecz na szczycie zakończony pewnym zwycięstwem gospodarzy. Łomża Industria Kielce wygrała w Hali Legionów z trzecią drużyną poprzedniego sezonu 39:24. – Wiedzieliśmy, że Azoty to dobry zespół i trzeba na nich uważać. Pierwsza połowa to pokazała, była całkiem wyrównana – mówi Arkadiusz Moryto, skrzydłowy mistrzów Polski.
– Przeciwnik zdobył też kilka bramek po kontratakach i naszych błędach – zauważa kielecki szczypiornista. O ile pierwsza odsłona toczyła się w dość wyrównanym tonie, tak początek drugiej części meczu wyszedł miejscowym wręcz piorunująco dobrze! – Drugą odsłonę otworzyliśmy koncertowo. Kilka szybkich ataków i doskoczyliśmy na 10 goli przewagi – dodaje Moryto.
– Spodziewaliśmy się właśnie takiego przebiegu tego meczu. Wiedzieliśmy, że Azoty w drugiej połowie opadną z sił – mówi skrzydłowy Łomży Industria Kielce. Po trafieniu na 32:18 kielczanie złapali nieznaczny przestój, który w żaden sposób nie wpłynął na finalne rozstrzygnięcie. W tym spotkaniu trener Tałant Dujszebajew dość często rotował składem, a na parkiecie w końcu pojawił się Elliot Stenmalm oraz kontuzjowany od Super Globe Dylan Nahi.
– W minionym tygodniu mieliśmy więcej treningów siłowych i biegowych, ładowaliśmy baterię na kolejny fragment sezonu. Cieszyliśmy się, że mogliśmy zagrać w piłkę ręczną. Tym bardziej, że nasi kibice nigdy nie zawodzą, zawsze są na trybunach, ich wsparcie odczuwamy i pomagają nam i w trudnych momentach, ale i miłej się gra, gdy z trybun są oklaski po ładnej bramce – podsumowuje Arkadiusz Moryto. Tego dnia w Hali Legionów pojawiło się przeszło 3100 kibiców żółto-biało-niebieskich.
Fot. Patryk Ptak