Męstwo, odwaga, charakter. Jeśli się boisz, to nie dorosłeś do tego poziomu
– Każdy przeciwnik jest dobry na przełamanie, a jeszcze bardziej smakuje przełamanie z takim zespołem jak Raków Częstochowa – mówi trener Korony Kielce, Leszek Ojrzyński. Jego drużyna w najbliższą sobotę zagra na wyjeździe z liderem PKO Ekstraklasy.
– W piłce nikomu nie można odbierać szans na uzyskanie korzystnego wyniku. Musimy w tym meczu cierpieć, zwłaszcza że to drużyna zgrana, stworzona pod wizję trenera. Ich możliwości jak na polską ligę są ogromne. Pewne klocki dokładają do tej układanki co okienko i ta jakość regularnie się zwiększa. Idą dobrą drogą, by w końcu zaistnieć w Europie. W polskiej lidze prowadzą i ja takie spotkania uwielbiam. Najbliższy mecz pokaże obraz naszej drużyny, a więc charakter, mentalność – zwraca uwagę kielecki szkoleniowiec.
Ojrzyński wierzy, że jego zespół w Częstochowie jest w stanie się zaprezentować z dobrej strony. – Ale musi być to podparte cierpieniem, dyscypliną i ambicją. Nie możemy odpuszczać walki w niektórych sektorach, bo może się to skończyć tragicznie. Zwłaszcza, że Raków ma bardzo dobrych piłkarzy, którzy są w stanie namieszać, są wybiegani i jeśli mają więcej miejsca to potrafią kropnąć z 20-40 metrów.
Celem jest nie tylko uzyskanie korzystnego wyniku, ale również przełamanie, którego nie udało się osiągnąć w Fortuna Pucharze Polski. – Musimy pozbierać się jako Korona. Terminarz daje nam możliwość gry u lidera. Cieszę się z naszego nastawienia, które musi być pozytywne. Jeśli jest inaczej, to nie nadajesz się do sportu i po co wychodzisz na boisko. Trzeba walczyć o swoje i szukać niespodzianki, bo w takich kategoriach można postrzegać naszą zdobycz punktową. To jest piękne, bo ta szansa jest i trzeba o nią zawalczyć – podkreśla trener żółto-czerwonych.
"Tu mnie zwolniono po trzech kolejkach, co jest chorym zjawiskiem"
Podczas rozmowy z mediami szkoleniowiec odnosi się też do narastającej krytyki, która wybrzmiewa szczególnie w internecie. – Ja w tej pracy jestem nie od dzisiaj. Przecież tu doświadczyłem zwolnienia po trzeciej kolejce, co jest chorym zjawiskiem. Teraz jesteśmy po trzynastu kolejkach, znajdujemy się w strefie spadkowej. Trzeba się spodziewać pewnych decyzji, ale nie można sobie tym zaprzątać głowy, bo człowiek zwariowałby. W dobie internetu tych domysłów może być bardzo dużo, a z krytyką trzeba się zmierzyć, stanąć naprzeciw, ale robić też swoje, wierzyć w to, co się robi – przekonuje Leszek Ojrzyński.
– Tak jest u mnie, na pewno w tej trudnej sytuacji nie podniosę rąk do góry i się nie poddam, tylko wręcz przeciwnie. Będę chciał z tego coś dobrego wykuć. Zostało nam dwadzieścia jeden kolejek, a więc teoretycznie można jeszcze w pucharach zagrać, jeśli będzie się wygrywać. Jeżeli mamy taką sytuację, musimy cisnąć i robić swoje. Seria jest fatalna, trzeba się z tym pogodzić, przyjmuję na klatę, bo jestem za to odpowiedzialny i tyle. Pracuję dalej. Kibic zawsze chce, żeby jego drużyna wygrywała, jak pod twoją wodzą to nie idzie, to automatycznie nakręca się spirala i mówi się, że najlepiej wymienić trenera, bo tak to działa – dodaje.
Czy Raków Częstochowa ma słabe punkty? Trener przekonuje, że tak. Jednak zwycięstwo żółto-czerwonych będzie w dużej mierze zależeć między innymi od samodyscypliny, czy wytężonej pracy na boisku. – To są podstawy. Raków ma bardzo dobrych piłkarzy, którzy przeważnie biegają więcej od przeciwnika, chociaż są takie mecze, że i częściej są przy piłce. Oni harują, ta intensywność jest widoczna gołym okiem i temu trzeba będzie sprostać. Plan będziemy mieli, trzeba wykazać się sprytem, szczególnie że najlepiej punktują u siebie, ale nie jest powiedziane, że tak będzie i tym razem.
Indywidualne rozmowy
Sporo wskazuje na to, że problem piłkarzy Korony tkwi nie w nogach, a głowach. Na boisku często brakuje decyzyjności, co ma wpływ na tempo rozgrywania akcji. Dodatkowo, w trudnych momentach nie ma wiary oraz osoby, która byłaby w stanie wziąć na swoje barki całą drużynę. To też najprostsza droga do błędów indywidualnych, a najczęściej to właśnie one odpowiadają za straty bramkowe żółto-czerwonych.
Można wręcz mówić o paraliżującej presji, która po tej serii się tylko nasiliła. – Czy po tej serii? Odpalcie sobie mój komentarz po meczu z Cracovią, druga kolejka – mówi pewnie trener Leszek Ojrzyński.
– Co ja wtedy powiedziałem? Że z takim zaangażowaniem i takim podejściem jesteśmy pierwsi do spadku! Ta drużyna ma harować, ma mieć charakter, bo to jest baza. Jesteśmy w ekstraklasie, na początku mówiłem, że się jej uczymy, ale pewien czas minął i trzeba się szybko uczyć i dojrzewać do pewnych rzeczy. Pracuję nad tym z drużyną, żeby pokazać to męstwo, odwagę, charakter na boisku. Jak się będziesz bał, to nie dorosłeś do tego poziomu rozgrywkowego. Tego nie lubię u zawodników. Momenty są różne, ale trzeba sobie z nimi dawać radę, wierzyć i iść do przodu. Tacy piłkarze powinni być w Koronie, gdzie pewne DNA jest. Nad tym pracujemy, by niektórych obudzić, czy wskrzesić. Jak powiedział mądry człowiek, trudności to błogosławieństwo w przebraniu. Pokazuj, że jesteś mężczyzną i bronisz sobie oraz klubu. Jeśli nie jesteśmy najlepsi, zaangażowanie jest podstawą i nad tym musimy pracować – zaznacza szkoleniowiec.
– Słyszymy, że na treningach pokazujemy z lepszej strony, pewne rzeczy robimy swobodniej, są automatyzmy w niektórych momentach, a pod presją jest troszeczkę gorzej. Głowy to podstawa, bo można przegrać jeszcze przed spotkaniem. Jak rywal poczuje krew, może cię zmiażdżyć. Tu trzeba stanąć na wysokości zadania. Ci, co wyjdą od pierwszej minuty, muszą to pokazać. Tego wymaga od nas sytuacja oraz otoczenie, bo robimy to nie tylko dla siebie, ale też dla ludzi. Reprezentujemy szerokie grono. Naszym obowiązkiem jest wypiąć klatę, pokazać spryt, walczyć, zaprezentować swoje umiejętności, które mamy. To nie jest tak, że jesteśmy sierotami. Znaleźliśmy się w takim etapie, ale nie raz z tak trudnej sytuacji narodziło się coś dobrego. To nie jest tak tragicznie, że mamy osiem punktów straty i trzeba gonić, ale musimy się zebrać i łapać punkty, bo ostatnio nam uciekły. Przed nami teoretycznie najtrudniejszy mecz, ale takie spotkania bywają najlepsze i ja wierzę, że tak będzie – uzupełnia swoją wypowiedź Ojrzyński.
Kielczanie w piątek wsiadają do autokaru i pojadą do Częstochowy. Dziś, oprócz treningu, piłkarzy czekają rozmowy indywidualne. – Chcemy spróbować te morale podnieść. Jak powiedziałem, przed nami dwadzieścia jeden kolejek do końca i nie ma co płakać, nie marudzić, tylko po męsku wstać i robić swoje. To jest piłka nożna, trzeba być zdyscyplinowanym i stać się drużyną. Musimy zebrać się do kupy, harować na boisku i na szczęście zapracować. Mam nadzieję, że w tym meczu będziemy mieli 2-3 sytuacje i dobrze byłoby je zamienić na bramki. Z takim przeciwnikiem jak tego nie zrobisz, zapomnij o wygranej. Zazwyczaj potem ty dostajesz gola.
Początek sobotniego wyjazdowego meczu z Rakowem Częstochowa o godzinie 20.00.
Fot. Patryk Ptak