Ojrzyński: Dwa rzuty karne załatwiły to spotkanie
– Tym razem pod względem piłkarskim odnotowaliśmy 20 strzałów, 10 rzutów rożnych, ale wolicjonalnie mogliśmy więcej – mówi tuż po meczu z Jagiellonią Białystok trener Korony, Leszek Ojrzyński. Kielczanie przegrali na wyjeździe 1:4.
Leszek Ojrzyński (trener Korony): – Gratulacje dla gospodarzy, bo wygrali to spotkanie i szacunek za to, jak zareagowali przy pierwszej zdobytej bramce. Wybiliśmy piłkę na aut z premedytacją widząc, że jeden z zawodników leżał. Zagrali, zdobyli gola. Rozmawialiśmy o tym zdarzeniu, Jagiellonia z duchem fair play oddała nam bramkę.
Jeśli chodzi o nasza drużynę, pierwszą połowę rozegraliśmy piłkarsko najlepiej spośród dotychczasowych spotkań. Mieliśmy pięć celnych strzałów, dużo stałych fragmentów gry, a mimo to bramkę zdobyliśmy po oddaniu przez gospodarzy pola. W drugiej odsłonie wyszliśmy do gry, zaraz gospodarze przejęli piłkę w środkowej strefie, wrzutka i rzut karny. Ja bym tego nie zagwizdał, ale nie jestem arbitrem. To był trzeci, a potem czwarty karny po zagraniu ręką... Nagle z 1:1, gdzie mieliśmy szanse na zwycięstwo, robi się 1:3 i trzeba gonić. Cisnęliśmy w pewnym momencie, mieliśmy strzały, które były blokowane albo bronione, piłka kotłowała się w polu karnym, ale nadziewaliśmy się na kontry.
W tym meczu mieliśmy 10 rożnych i nie zamieniliśmy ich na bramki, a ten przedostatni lub ostatni pozbawił nas jakichkolwiek szans na korzystny wynik, bo dał wynik 1:4. Piłka bywa brutalna, a czasem szczęśliwa. Pewne rzeczy się nie udają. Tym razem pod względem piłkarskim odnotowaliśmy 20 strzałów, 10 rzutów rożnych, ale wolicjonalnie mogliśmy więcej. Gospodarze grali więcej wślizgiem, faulami. W kluczowych momentach brakowało nam doświadczenia. Ponadto zmiany po raz kolejny nie wniosły tego, czego chcieliśmy. Nie mieli łatwo, bo przegrywaliśmy, ale oczekujemy, że zmiennicy coś dołożą. Nie popisaliśmy się, ale biorąc pod uwagę statystyki, zagraliśmy najlepiej. Tylko dwa rzuty karne załatwiły to spotkanie, czy utrudniły nam powrót, bo mogliśmy walczyć. Ale widocznie dziś byliśmy słabsi.
Szkoda mi kibiców, którzy przyjechali nas wspierać, mieli przesiadki pociągiem, a teraz muszą wracać w takich nastrojach.
Fot. Maciej Urban