Bogata historia żółto-czerwonych derbów. W niedzielę 46. mecz Jagiellonii z Koroną
W niedzielę 2 października dojdzie do czterdziestej szóstej konfrontacji Jagiellonii Białystok z Koroną Kielce. Na tę chwilę w żółto-czerwonych derbach zdecydowanie więcej zwycięstw stoi po stronie gospodarzy pojedynku 11. kolejki.
Historia potyczek pomiędzy ekipami ze stolic województw świętokrzyskiego i podlaskiego sięga 1983 roku. W meczach II Ligi grupy wschodniej sezonu 83/84 doszło do pierwszej konfrontacji na ligowym polu. Jagiellonia pokonała Koronę u siebie 2:1. Jednak w rundzie wiosennej kielczanom udał się rewanż, pokonując białostoczan 1:0.
W późnych latach 80. i wczesnym okresie 90. piłkarze z północno-wschodniej części kraju byli poza zasięgiem Koroniarzy. Jagiellonia od 1986 roku do 1992 roku wygrała bowiem komplet siedmiu meczów z rzędu. Ta ostatnia data była zresztą linią przedzielającą pewien rozdział historii tych starć. Na kolejną ligową potyczkę należało poczekać 12 lat.
To Korona reaktywowała serię spotkań zwycięstwem, triumfując w rozgrywkach 1. ligi 1:0. Po kampanii 04/05, z uwagi na awans kielczan do ekstraklasy, ponownie nastąpiła krótka przerwa od żółto-czerwonych derbów, jednak od 2009 roku seria trwała nieprzerwanie aż do feralnego dla Scyzoryków sezonu 19/20.
Jednym z najbardziej pamiętnych meczów tamtego okresu był z pewnością ten z 19 maja 2013 roku. Złocisto-krwiści zanotowali wtedy najwyższe domowe zwycięstwo w ekstraklasie, natomiast okupili je koszmarną kontuzją jej najlepszego zawodnika, Macieja Korzyma.
W niedzielę 2 października obie ekipy ponownie skrzyżują rękawice. Zespół Leszka Ojrzyńskiego powalczy o przełamanie niemocy czterech meczów bez zwycięstwa, a także podreperowanie dorobku bezpośrednich konfrontacji z "Jagą". Ten obecnie gra na korzyść białostoczan, którzy w całej historii dwadzieścia dwa razy wygrywali, trzynastokrotnie oddali punkty rywalom, a dziesięć razy dzieli się z nimi zdobyczą.
Statystki i historia przestaną mieć znaczenie wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Zwłaszcza, że gra będzie toczyć się o przysłowiowe "sześć punktów". Na boisku przy ul. Słonecznej dojdzie do potyczki dziewiątej Jagiellonii (13 punktów) z czternastą Koroną (11 punktów). – Przed nami ciężki wyjazd z zespołem mającym sporo indywidualności. To najlepsi strzelcy Jagielloni, a więc Imaz i Gaul, którzy w pojedynkę zdobywają bramki i przechylają szalę zwycięstwa. Wraca Pazdan, a więc olbrzymki charakter i był reprezentant. Romańczuk to klasa sama w sobie. Plus młodzi grających w naszych reprezentacjach. To ciekawa drużyna, ale w tabeli ma tylko 2 punkty więcej od nas i tyle samo zwycięstw - zauważył na Leszek Ojrzyński.
- W tabeli jest bardzo płasko i niewielkie są różnice zarówno do pierwszej trójki jak i do dolnych rejonów tabeli. Aby awansować, musimy punktować. Co prawda we wrześniu nie przegraliśmy, ale zdecydowanie zbyt często remisowaliśmy, dlatego nie ma pełnego zadowolenia z dorobku punktowego. W dotychczas rozegranych potyczkach tworzyliśmy sporo okazji do zdobycia bramki, to powoli zamieniamy na gole, ale pracowaliśmy nad tym, aby być zespołem zwycięskim i mam nadzieję, że w niedzielę stworzymy sporo okazji strzeleckich przed własną publicznością - powiedział z kolei szkoleniowiec Jagiellonii, Maciej Stolarczyk.
Początek tego spotkania o godz. 15:00.
fot. Archiwum