Konrad Forenc musiał gryźć się w język: Sami jesteśmy sobie winni
Korona Kielce zaprezentowała dwie twarze w meczu z Pogonią. Jednak to pierwsze, zła, pierwsza połowa okazała kluczową dla wyniku spotkania - oceniają przedstawiciele złocisto-krwistych.
- Sami zawaliliśmy tę pierwszą połowę. Pogoń robiła z nami co chciała. W drugiej części spotkania role się odmieniły. Sami jesteśmy sobie winni - mówił po spotkaniu Konrad Forenc.
Były bramkarz Zagłębia Lubin dwukrotnie widział piłkę za swoimi plecami w siatce. I choć przy żadnej z bramek nie można obarczać go winą, to golkiper ma wrażenie, że nie zrobił wystarczająco dużo, aby uchronić zespół przed utratą goli.
- Na pewno będę szukał w sobie winy. Goniłem piłkę, ale musiałem czekać i reagować, bo mogłem dostać strzał po krótkim słupku. Zawsze szukam winy po swojej stronie, ponieważ jestem po to, aby pomóc. Tego dnia nie pomogłem. Cieszę się jednak, że się nie poddaliśmy, bo mogliśmy stracić bramkę w drugiej połowie i powiedzieć, że Korona była na kolanach. A tak nie było - skwitował.
fot. Maciej Urban