Szymusik: To przygoda, która może się skończyć na Stadionie Narodowym
Korona Kielce dziś gra wyjazdowy mecz w ramach Fortuna Pucharu Polski. Żółto-czerwoni zmierzą się z beniaminkiem 1. ligi, Stalą Rzeszów. To poukładany zespół z wielkimi ambicjami. To sprawia, że przed kielecką ekipą ciężka przeprawa.
I z pewnością drużyna Leszka Ojrzyńskiego nie podejdzie do Pucharu Polski po macoszemu. W końcu to nie tylko wielka przygoda, ale też wielkie pieniądze. Najlepszy klub otrzyma pięć milionów złotych.
– Ta przygoda może się skończyć meczem na Stadionie Narodowym. Podchodzimy do tego spotkania bardzo poważnie. Jedziemy do Rzeszowa wygrać i awansować do kolejnej rundy – zaznacza Grzegorz Szymusik, defensor kieleckiego klubu.
– Wiemy, z kim zagramy. Jesteśmy po analizie Stali Rzeszów, spodziewamy się tego, co nas czeka na miejscu. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie, jednak zamierzamy wykorzystać ich słabsze punkty i wywieźć stamtąd zwycięstwo – dodaje.
Przypomnijmy, że o awansie będzie decydował tylko jeden mecz, dlatego nie można wykluczyć dogrywki i rzutów karnych. Biorąc pod uwagę, że spotkanie z Radomiakiem Radom odbyło się w pełnym słońcu i temperaturze wykraczającej poza 30 stopni Celsjusza, życzeniem wszystkich jest to, aby Korona zwycięsko zakończyła to spotkanie w ciągu 90 minut. – Tak byłoby najlepiej. Zwłaszcza, że przed nami trudny mecz z Pogonią Szczecin.
Rzeszowska Stal powoli pnie się w górę tabeli Fortuna 1. Ligi. W ostatnim spotkaniu urządzili na własnym terenie Podbeskidziu Bielsko-Biała kanonadę. Gospodarze wygrali ten mecz aż 5:0 i ten entuzjazm z pewnością będą próbowali przełożyć na potyczkę w ramach Pucharu Polski. – Ten wynik robi wrażenie. To zespół dobrze grający w ofensywie. Będziemy chcieli wykorzystać ich lekkie zaniedbania w obronie i jak najwięcej strzelić.
– Każdy zespół grający przeciwko klubowi z ekstraklasy, chce się pokazać z jak najlepszej strony. Z pewnością podejdą do tego meczu poważnie. Ale to wiele od nas zależy. Nie możemy ich zlekceważyć i trzeba podejść do nich z motywacją na poziomie 120 procent – podsumowuje Szymusik.
Fot. Mateusz Kaleta