Leszek Ojrzyński: Trzeba oddać, że chłopaki walczyli
Korona Kielce tym razem musi się obejść smakiem. Drużyna prowadzona przez Leszka Ojrzyńskiego przegrała na Suzuki Arenie z Warta Poznań 0:1. Trzeba oddać, że kielczanie walczyli i do ostatnich sekund próbowali odmienić niekorzystny los.
Leszek Ojrzyński (trener Korony Kielce): Nie jest to dla nas zbyt dobry wieczór. Założyliśmy sobie, że to mecz za sześć punktów i go przegraliśmy. Zależało nam na zwycięstwie, bo łatwiej się pracuje na tygodniu do następnego spotkania. Sami utrudniliśmy sobie ten mecz przez nieodpowiedzialne zachowanie jednego z zawodników. Zwłaszcza, że Warta dobrze się ustawia w defensywie i potrafi kontrować. Do tego doszła nam strata bramki po strzale w trybuny, który skończył się kontaktem z rękami naszego zawodnika i rzutem karnym. Jednak atakowaliśmy i szczególnie w końcówce chcieliśmy doprowadzić do wyrównania, przez co czasami musieliśmy się bronić akcjami ratunkowymi, żeby nie stracić gola z kontry. Nie udało się strzelić gola.
Większość statystyk była na naszą korzyść, mieliśmy osiem rzutów rożnych, więcej strzałów, ale co z tego, kiedy to punkty są najważniejsze? Nawet w dziesiątkę mogliśmy powalczyć o pełną pulę i momentami wyglądało to bardzo dobrze. Jednak miejscami brakowało nam wyrachowania i doświadczenia, a Warta kradła czas i wybijała nas z rytmu. Robiła to umiejętnie, a my też jej w tym pomagaliśmy robiąc niepotrzebne faule. Dziękuję kibicom, że nas tak tłumnie dopingowali i nieśli przy naszej grze. Trzeba oddać, że chłopaki walczyli, nie można im zarzucić braku woli zwycięstwa. Musimy wyciągać z tego spotkania pozytywy.
Czy wygralibyśmy ten mecz, gdybyśmy grali bez osłabienia? Nigdy nie wiesz i tego trzeba spróbować. My nie spróbowaliśmy, bo wytrwaliśmy w pełnym składzie 12 minut. Inaczej się gra w dziesiątkę. Mieliśmy plan, który musiał ulec zmianie. A jak gonisz wynik, to nie zawsze wszystko wychodzi. Już jutro przeanalizujemy to spotkanie i czekamy na kolejne. Jedziemy do lidera i tyle w temacie.
Fot. Grzegorz Ksel