Ojrzyński przed Legią: Trudne zadanie przed nami, ale już nie raz z nimi wygrywaliśmy
Przy komplecie widzów Korona Kielce rozpocznie swój powrotny sezon w PKO Ekstraklasie. Kielczanie w sobotę podejmą u siebie Legię Warszawa. – Możemy mieć ładne akcje, ale też nie będzie brakować słabszych momentów i na to musimy być gotowi. W takich chwilach bardzo ważne jest wsparcie kibiców. Razem tworzymy drużynę, w końcu są naszym dwunastym zawodnikiem – mówi Leszek Ojrzyński.
– Dla każdego to nowe rozdanie, nowe emocje. Jesteśmy beniaminkiem i ciekawe, jak zareagujemy. Jednak wierzymy w sukces. Naszym celem jest zdobycie kompletu punktów i jestem pełen optymizmu – zaznacza na początku spotkania z dziennikarzami trener Leszek Ojrzyński.
Rywalem żółto-czerwonych będzie Legia, a więc rywal nieprzewidywalny, głównie przez pryzmat totalnie nieudanego sezonu 2021/2022. Obecnie stołeczny klub ma poukładać Kosta Runjaic, który jeszcze niedawno sukcesywnie prowadził Pogoń Szczecin. W ostatnich dniach kielczanie skupiają się wyłącznie na przygotowaniach do sobotniego spotkania.
– Przed nami dwie jednostki treningowe, kolejną odprawę na temat Legii. Mimo ostatniego sezonu to nadal jeden z topowych klubów, pretendent do walki o mistrza. Po nieudanych rozgrywkach poprawiono tam pewne rzeczy, jest co prawda mniejszy budżet, ale to nie musi przekładać się na wyniki. Trudne zadanie przed nami, ale już nie raz wygrywaliśmy z Legią. Jeśli będziemy kolektywem, zdyscyplinowani i podejdziemy do tego z wiarą, stać nas na dobry wynik – zapowiada szkoleniowiec.
Tuż przed inauguracją, trenera nie opuszcza dobre poczucie humoru. Na pytanie dziennikarza o to, jak będą się jego podopieczni prezentować na boisku, Ojrzyński odpowiada: – Wiemy jak będziemy wyglądać, w końcu wczoraj była prezentacja nowych koszulek. A tak serio to wyjdziemy, żeby rozegrać to jak najlepiej. Początek rozgrywek to zawsze niewiadoma, zwłaszcza kiedy gra się z zespołem mającym nowego trenera i zawodników. Mamy zarys naszego wyjściowego składu, ale to może się jeszcze zmienić. Przed nami dwie jednostki treningowe. Ostatni gwizdek nam pokaże, co zrobiliśmy na boisku i musimy wierzyć w końcowy sukces – zapowiada.
Czy wszyscy zawodnicy są do dyspozycji trenera? – Mamy różne problemy, ale nie chcę o nich mówić. Wszyscy są na chodzie i zobaczymy. Będziemy podejmować kolejne decyzje po jutrzejszym treningu. Dla mnie ważna jest strategia na ten mecze, a i zmiennicy będą odgrywać ważne role. Mamy przeanalizowane sparingi Legii, ale też trzeba pamiętać, że drużyny potrafią wygrywać w spotkaniach kontrolnych, a potem zawodzić w lidze, i na odwrót.
Dalej szkoleniowiec wylicza zawodników, którzy najbardziej mogą zagrozić Koronie Kielce. W tym gronie nie brakuje Makany Baku, który przed sezonem zasilił szeregi stołecznego klubu. Wiele problemów żółto-czerwonym może sprawić też Josue Pesqueira, który w barwach Legii ma już 28 występów. Do Warszawy ponownie wrócił Paweł Wszołek.
– Mają indywidualności, zawodników nietuzinkowych, a jest jeszcze trener, który poskładał to wszystko. Teraz jest u warszawiaków pełen optymizm, ale my musimy być bardziej zainteresowani nami. Jako trener Korony gościliśmy Legię dwa razy i dwa razy wygrywaliśmy. Oby tak było i tym razem.
Jak wyliczają dziennikarze, Ojrzyński mierzył się z Legią w lidze już 15 razy. Bilans to siedem wygranych, remis i siedem porażek. – Każdy mecze jest inny. Jakbyśmy sięgnęli po statystyki, to goszcząc Legię na własnym stadionie, miałem bilans 5-1.
Co trener na to, że jego zespół ponownie traktowany jest jako faworyt do spadku? – Tak przewidują bukmacherzy. To okaże się na boisku. Dobre, że będą z nami kibice i będzie nas wspierał komplet. W finale baraży z Chrobrym, mimo niekorzystnego wyniku w pewnym momencie, nie było gwizdów na stadionie, a wsparcie. Teraz możemy mieć ładne akcje, ale też nie będzie brakować słabszych momentów i na to musimy być gotowi. W takich chwilach bardzo ważne jest wsparcie kibiców. Razem tworzymy drużynę, w końcu są naszym dwunastym zawodnikiem. Razem możemy coś ugrać. Przez słabsze momenty trzeba będzie przebrnąć – podsumowuje trener.
Fot. Michał Gajos