Lijewski po porażce z Wisłą: Nikt nie ma monopolu na wygrywanie
W sobotę zakończyła się wielka passa Łomży Vive Kielce z Pucharze Polski. Kielczanie po 13 latach tracą ten tytuł na rzecz Orlen Wisły Płock. – Porażka boli, natomiast trzeba oddać drużynie z Płocka to, że dzisiaj była od nas lepsza – podsumowuje drugi trener, Krzysztof Lijewski.
– Zagrali bardziej zdecydowanie przede wszystkim w ataku pozycyjnym, a my mieliśmy w tym elemencie sporo problemów. Nawet, gdy dochodziliśmy do sytuacji rzutowej, nie potrafiliśmy jej zamienić na bramki. Zabrakło komunikacji w obronie, wydaje mi się, że byliśmy zbyt pasywni, a rywale to wykorzystywali – przyznaje Lijewski po porażce 27:24.
Dla Orlen Wisły Płock to pierwszy od 2008 roku Puchar Polski. Od tamtego momentu trofeum rokrocznie trafiało w ręce kieleckiego klubu, za wyjątkiem 2020, kiedy to za sprawą koronawirusa, finału w ogóle nie rozegrano. – Nikt w sporcie nie ma monopolu na wygrywanie i trzeba to przyjąć. To nie jest łatwe, ale w następnym roku będziemy bardziej głodni, by bronić Mistrzostwo Polski i odzyskać Puchar Polski – przyznaje drugi szkoleniowiec Łomży Vive Kielce.
W finale kielczanie podjęli sporo prób grania 7-6, co spotkało się z mieszaną oceną ze strony obserwujących ten mecz zarówno kibiców, jak i dziennikarzy. – W ustawieniu siedmiu na sześciu kilka akcji wyszło, a kilka nie, ale nie wydaje mi się, by właśnie ten element był kluczem do porażki. W pewnym momencie zmienialiśmy taktykę i graliśmy sześciu na sześciu, potem znów w siedmiu, ale to nie był błąd ataku, a raczej obrony – zauważa.
– Gdy człowiek przegrywa, to się uczy, na pewno wszyscy wyciągniemy wnioski. Cała Polska dostała to, na co czekała od dłuższego czasu, czyli zmianę. Dla wielu to było monotonne i nudne, więc jeszcze raz gratuluję Płockowi, a my już szykujemy się na Veszprem. To, co w szatni, zostaje w szatni, ale to, co mogę powiedzieć, że nie było smutku. Czasem musi przyjść moment, że drużyna przegra, a Płock czekał trzynaście lat na ten tytuł. W końcu się doczekali. W szatni było dobrze i spokojnie, trener zareagował najlepiej, jak tylko mógł – ocenia Lijewski.
Fot. Patryk Ptak