19. stracie Kielc z Płockiem w finale Pucharu Polski. Historia przemawia za Łomżą Vive
W sobotę 4 czerwca zostanie wyłoniony zwycięzca Pucharu Polski sezonu 21/22. W Tanowie dojdzie do 19. w historii pojedynku na tym szczeblu pomiędzy Łomżą Vive Kielce a Wisłą Płock.
Kielczanie prowadzą w tej rywalizacji w stosunku 11:7. Choć, ta przewaga to zasługa najnowszej historii ich potyczek. Początki bowiem były pod dyktando płocczan, którzy w latach 90. czterokrotnie mierzyli się z rywalami w finale Pucharu Polski i za każdym razem wychodzili z tych strać zwycięsko (1992, 1995, 1996, 1997).
Obie ekipy los skojarzył ponownie na samym początku XXI wieku. Broniąca tytułu drużyna Strzelec LM Kielce, ponownie uległa Orlen Wiśle. Zła karta dla Kielc odwróciła się dopiero w 2003 roku. Już wtedy zespół pod nazwą "Vive" pokonał płocczan, powtarzając ten wyczyn jeszcze w latach 2004 oraz 2006.
W kolejnych dwóch sezonach do głosu ponownie doszła Wisła, jednak tytuł zdobyty w 2008 roku jest na ten moment ostatnim w historii tego klubu.
W drugim dziesięcioleciu zwaśnione zespoły w finałach spotykały się aż ośmiokrotnie. Za każdym razem trofeum przyozdabiały żółto-biało-niebieskie kolory - rozpoczęła się hegemonia kielczan.
Jak będzie tym razem? Odpowiedź w sobotę o godz. 18:30. - Nam zależy na takich spotkaniach. To mecz o wielką stawkę. Pojedynku pucharowe rządzą się swoimi prawami. To tylko jedno 60 minut. Nie ma kalkulacji i rozkładania sił. Tutaj trzeba rzucić wszystko, co najlepsze od początku. Kiedy byłem młodym zawodnikiem nie zdawałem sobie do końca sprawy, że puchary są prestiżowe. To małe mistrzostwo Polski. Wygrywamy te rozgrywki od kilku lat. Fajnie byłoby dołożyć kolejne zwycięstwo do gabloty. Za nami spektakularny mecz w Płocku. Tam grało się ciężko. Jeśli zawodnicy odrobią lekcję i wyciągną wnioski, to wygrana będzie smakować równie dobrze - mówił przed spotkaniem Krzysztof Lijewski.
fot. Patryk Ptak