Lijewski: Nie ma nic lepszego niż wygrywać na terenie wroga
– Obroniliśmy tytuł! Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Byliśmy świadomi tego, że Orlen Wisła Płock zrobi wszystko, żeby tutaj wygrać i mieli ku temu bardzo duże możliwości – komentuje Krzysztof Lijewski, drugi szkoleniowiec Łomży Vive Kielce.
– Mieli wszystko w swoich rękach, ostatni mecz u siebie, przy swoich kibicach. Grali bardzo dobrze, twardo, czasami na pograniczu brutalności, co nam też się niestety zdarzało. Ale fajnie, że sędziowie wytrzymali – dodaje Lijewski.
Zdecydowanie nie był to spacerek, a walka o życie do samego końca. I na początku drugiej połowy wydawało się, że tym razem mistrzostwa nie będzie, bo kielczanie przegrywali aż czterema bramkami. Jednak ekipa Dujszebajewa zdołała wyjść z opresji. – Zachowaliśmy zimne głowy, mimo że w drugiej połowie przegrywaliśmy dość wysoko. Byliśmy na to przygotowani. Tałant mówił, że może nadejść taka sytuacja. Trzeba było przypomnieć sobie najlepsze zagrywki na treningach, ten spokój pod presją. Chłopaki dziś to przelali na boisko – zauważa "Lijek".
Warto odnotować, że to pierwsze złoto Lijewskiego w nowej roli. – Teraz człowiek bardziej to przeżywa, bo jak jest się na murawie, to ma wszystko w swoich rękach. Trzyma piłkę, ma zadanie do wykonania... Jest łatwiej. Jak się z boku to obserwuje, to chce się pomóc, ale można tylko trzymać kciuki i dopingować. To zupełnie inna perspektywa.
– Bardzo się cieszę, że ten pierwszy rok w roli drugiego trenera został zakończony mistrzostwem. Ale to jeszcze nie koniec, bo mamy dwa cele do zrealizowania. Wkrótce w Tarnowie gramy finał Pucharu Polski z tą samą drużyną. Też będzie bardzo ciężko, ale to neutralny teren, gdzie będzie więcej naszych kibiców, większe wsparcie niż tutaj. Wisienką na torcie będzie 18 czerwca – dopowiada.
Drugi trener nie ukrywa, że w tym meczu było bardzo dużo nerwów i nie łatwo było utrzymać stabilny poziom gry. – Jedna rzecz, że byliśmy na to przygotowani teoretycznie, a praktyka to jest coś innego. Czasami możesz być przygotowany na sprawdzian, a jak już tam jesteś, dochodzą nerwy, stres, w głowie może się plątać. Chłopaki mieli moment zwątpienia, ale czapki z głów za to, że wytrzymali, dali radę i zasłużenie wygrali. A jak smakuje sukces w Orlen Arenie? Podwójnie! Nie ma nic lepszego niż wygrywać na terenie wroga – podsumowuje Lijewski.
Fot. Patryk Ptak