Sego przed rewanżem: Igor, daj mi jeszcze raz zagrać w Final4!
Fani szczypiorniaka w całej Polsce odliczają końcowe minuty poprzedzające rewanżowy mecz Łomży Vive Kielce z Montpellier w Lidze Mistrzów. Stawką jest awans do turnieju finałowego Ligi Mistrzów. – Musimy zagrać najlepszy mecz w sezonie – mówi grający dla Montpellier Marin Sego.
Zawodnik kontynuuje swoją wypowiedź: – Łomża Vive Kielce ma jeden z najlepszych zespołów w Europie, bardzo szeroką i wyrównaną kadrę, więc jest bardzo trudnym rywalem. Kielczanie zasłużenie wygrali pierwszy mecz, bo prowadzili niemal od pierwszej do ostatniej minuty.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zwyciężyli w pierwszym starciu 31:28, ale ten wynik nie gwarantuje im awansu i trzeba go przypieczętować dziś, w kieleckiej Hali Legionów. O to nie będzie łatwo, między innymi za sprawą rewelacyjnie grającego w bramce Marina Sego, który w pierwszym starciu wybronił aż 14 rzutów kieleckiego klubu.
– Nie mogę powiedzieć, że kielczanie źle rzucali. To były dobre próby, ale moje obrony najwyraźniej były jeszcze lepsze (śmiech)! Na takie spotkania każdy przygotowuje się dwa razy mocniej, ale i tak nigdy nie masz pewności, że zagrasz dobry mecz. Cieszę się, że w ubiegły czwartek miałem swój dzień, ale kielczanie też mieli trochę szczęścia, bo kilka razy po moich interwencjach piłka wracała w ich ręce i rywale mieli szansę na łatwą dobitkę. Gdyby nie to, wynik mógłby być jeszcze bardziej wyrównany – mówi 36-latek dla oficjalnej strony Łomży Vive Kielce (cały wywiad możecie przeczytać tutaj).
Podczas wywiadu padło również pytanie o niefortunny rzut Arkadiusza Moryty w trakcie pierwszego spotkania. Przypomnijmy, że kielecki skrzydłowy trafił strzegącego bramki Sego prosto w twarz. – Ja w tej sytuacji w ogóle się nie ruszyłem, więc zapytałem sędziów, czy przypadkiem nie należy mu się czerwona kartka, jak przy rzucie karnym. Sędziowie odpowiedzieli, że nie, ale zaczęły się dyskusje między zawodnikami. Oczywiście wiem, że to był czysty przypadek i nie mam żadnych pretensji do Arka, bo to się zdarza i taka jest rola bramkarza, by bronić każdą częścią ciała. Otrzymałem przeprosiny i jest po sprawie.
Podczas rozmowy zwrócono uwagę między innymi na świetne relacje łączące Marina Sego z Igorem Karaciciem. Panowie oczywiście nie uniknęli dyskusji na temat ćwierćfinałowej rywalizacji. – Kiedy dowiedzieliśmy się, że zagramy przeciwko sobie, żartowaliśmy na ten temat na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Chorwacji. Mówiłem mu: „Igor, macie niesamowity zespół, świetnego trenera, wspaniałych kibiców, ale ja jestem już stary. W przyszłym roku przechodzę do Göppingen, tam nie będę walczył w Lidze Mistrzów. Daj mi jeszcze raz zagrać w Final4. Ty masz czas i na pewno znowu awansujesz! (śmiech)”.
Początek dzisiejszego meczu w Hali Legionów o 20.45.
Fot. Patryk Ptak