Zarandia: Ostatnią bramkę zdobyłem dwa lata temu
Korona Kielce przegrała drugi mecz z rzędu i nie ma już szans na bezpośredni awans do ekstraklasy. Żółto-czerwoni wezmą udział w barażach, do których przystąpią z czwartej pozycji. Ostatni mecz sezonu zasadniczego z GKS-em Tychy nie zmieni już ich sytuacji w tabeli.
Sobotnie spotkanie z GKS-em Katowice (1:2) zupełnie kielczanom nie wyszło. To kolejny słaby mecz Korony, drugi po fatalnej porażce z Odrą Opole (1:3).
- Wierzę, że wystąpimy w półfinale i potem finale baraży. Głowy do góry. Mamy dwa najważniejsze mecze i musimy w nich dać z siebie wszystko - mówi Luka Zarandia, który pojawił się na boisku w 68. minucie, zdobył honorowego gola dla Korony i był jednym z niewielu pozytywnych jej punktów w tym spotkaniu.
Wcześniej GKS na prowadzenie wyprowadził Adrian Błąd (43'), tuz po przerwie podwyższył Patryk Szwedzik (48').
- Wszyscy wiedzą, że miałem trudny czas, wróciłem po kontuzji i nie miałem okresu przygotowawczego. Teraz gram mało i nie mam jeszcze tyle siły, aby zagrać cały mecz. Dzisiaj dostałem trochę czasu od trenera i dobrze, że strzeliłem bramkę. Ostatnią zdobyłem chyba dwa lata temu - przyznaje Luka Zarandia.
- W końcowym rozrachunku nie jest to ważne, bo przegraliśmy mecz, i to z takim zespołem, z którym musimy wygrać. To był mecz o życie, ale przegraliśmy i musimy walczyć. Będziemy musieli usiąść i porozmawiać, aby w barażach zagrać najlepszą piłkę i wykorzystać nasze umiejętności - dodaje 26-latek.
fot: Grzegorz Ksel