Roberto Corral: Czy Korona wygra w sobotę? A co to za pytanie…
– Zagłębie Sosnowiec to bardzo solidny zespół, potrafią zakładać wysoki i mocny pressing, co udowodnili między innymi w ostatnim spotkaniu. Umieją grać dobrze w defensywie. Jednocześnie uważam że posiadamy na tyle wysokie umiejętności, by wygrać ten mecz – zaznacza Roberto Corral, zawodnik żółto-czerwonych.
– W Koronie jest mi dobrze – zaczyna Hiszpan, który zimą pozytywnie przeszedł testy w Koronie. – Jestem wdzięczny trenerowi oraz dyrektorowi sportowemu za to, że dostałem szansę w kieleckim klubie. Mam nadzieję, że moja gra przyczyni się do naszego awansu na najwyższy szczebel rozgrywek.
Corral niemal w każdym dotychczasowym meczu rozegranym w żółto-czerwonym trykocie znajdował się w grupie wyróżniających się zawodników. Wystarczy wspomnieć, że to właśnie on w sondzie naszego portalu dwukrotnie wybrany został na najlepszego piłkarza meczu. Droga do pierwszego składu z pewnością byłaby trudniejsza, gdyby nie potworna kontuzja Łukasza Sierpiny.
– Bardzo mi szkoda Łukasza i przejąłem się jego kontuzją. Życzę mu jak najszybszego powrotu na boisku. Z oczywistych względów rywalizacja na mojej pozycji jest mniejsza, ale to nie ostudziła mojego zapału i podejścia. Gdybym obniżył loty, z całą pewnością nie dostałbym szansy na grę. Mam określone priorytety i każdego dnia ciężko pracuję, by utrzymać wysoki poziom oraz osiągnąć z zespołem sukces. Przyjechałem tutaj na testy, dostałem szansę i nie spocząłem na laurach. Chcę pomagać drużynie, każdego dnia poprawiać swoje umiejętności i postawą wzmacniać pozycję, na której gram.
Niestety, wkład piłkarzy nie zawsze przekłada się na zwycięstwa, przez co Korona tej wiosny pogubiła po drodze sporo punktów. – Niestety, zdarzają nam się słabsze momenty, czego mamy świadomość. Czasami brakuje nam cierpliwości na boisku. Ale z drugiej strony wciąż jesteśmy niepokonani i liczę, że tak zostanie, z zaznaczeniem, że zamiast remisów, będziemy notować zwycięstwa. Nasz zespół jest mocno skoncentrowany na celu, jakim jest awans i doskonale wiemy, jakie to jest tutaj ważne – zauważa Hiszpan.
– Aby zwyciężać, musimy być zjednoczeni, nadal ciężko pracować i otrzymywać wsparcie ze strony wiernych kibiców. Przed nami osiem finałów i myślę, że ta passa będzie kontynuowana. Dołożymy do niej wygrane, które osiągniemy dzięki solidnej postawie i zaufaniu na boisku – dodaje.
Najbliższym rywalem żółto-czerwonych jest Zagłębie Sosnowiec. Mimo krótkiego pobytu w Polsce, Corral zdążył się z tym zespołem zapoznać. – To bardzo solidny zespół, potrafią zakładać wysoki i mocny pressing, co udowodnili między innymi w ostatnim spotkaniu. Umieją grać dobrze w defensywie. Ale w tym wszystkim najważniejsi jesteśmy my i nie powinniśmy się skupiać na tym, kto gra przeciwko nam. Więc jeśli zagramy tak, jak należy, uważam że posiadamy na tyle wysokie umiejętności, by wygrać ten mecz.
Zawodnik kieleckiego klubu do najbliższego starcia podchodzi z dużą dozą pewności siebie i nie ma wątpliwości, kto tym razem sięgnie po punkty. – Czy Korona wygra w sobotę? A co to za pytanie… Oczywiście, że tak!
Podczas przedmeczowej konferencji nie zabrakło pytań na temat pierwszych wrażeń hiszpańskiego gracza na polskiej ziemi. – Byłem tu w kilku miejscach, ale muszę to powtórzyć, bo czuję się tutaj dobrze już od pierwszego dnia, co jest dla mnie miłą niespodzianką. No może poza pogodą, zwłaszcza że zaraz po przyjeździe okazało się, że o godzinie 16 jest ciemno i to nie było przyjemne – przyznaje Corral.
– Uczę się języka polskiego, znam około 300-400 słów i chcę więcej! Każdego dnia próbuję się komunikować Waszym językiem z zespołem. W Kielcach jest mi dobrze, zdążyłem je poznać nieco bardziej. To piękne krajobrazy pod spacery. Jestem szczęśliwy, a to miejsce pomaga mi pozytywnie myśleć – stwierdza.
– Co myślę na temat polskiej ligi? Jest bardzo fizyczna, także treningi są bardziej biegowe niż w Hiszpanii. U nas jest więcej zajęć z piłką, a tutaj zaobserwowałem miksowanie aspektów technicznych i taktycznych z fizycznością. Ale podoba mi się to i dobrze się czuję. Jestem pozytywnie zaskoczony stadionami, obecnością VAR-u oraz tym, że nasze spotkania dostępne w telewizji. To miłe, ponieważ podobnie wygląda to w Hiszpanii.
Fot. Grzegorz Ksel