Ojrzyński: Całe szczęście, że mamy Jacka Kiełba
Scenarzyści mają gotowy materiał pod napisanie dobrego filmu. W meczu Korony Kielce z Podbeskidziem Bielsko-Biała mieliśmy niemal wszystko – niesamowite zwroty akcji, walkę do końca, a także przepiękną bramkę człowieka, który pracował na nią ponad pół roku! Wygrane 2:1 starcie podsumował trener Leszek Ojrzyński.
Leszek Ojrzyński (trener Korony): Gratulacje dla chłopaków, którzy walczyli do końca i cierpieli. Mieliśmy swoje problemy, ale też sporo szczęścia. Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty, szczególnie w takich okolicznościach. To powinno nas zbudować i dać kopa. Za nami ciężki mecz, dlatego musimy odbudować siły.
W środku pola przegrywaliśmy dużo pojedynków, rywale grali szybko piłką. Mieliśmy plan na grę i zamierzaliśmy grać pod stoperami. Mogliśmy ten mecz załatwić w pierwszej połowie. W drugiej VAR "zabrał" nam bramkę, doszło do wznowienia, błędu skutkującego stratą gola. Musimy się tego wystrzegać. Takiego błędu nie powinniśmy popełnić. Pomogła nam opatrzność i słupki. W polu karnym było dużo walki, ale przegraliśmy dużo pojedynków w powietrzu, co trzeba będzie poprawić i być bardziej agresywnym. Jednak pamiętajmy, że też mieliśmy swoje okazje. Na przykład Szykawka powinien trafić, ale nie udało się. Całe szczęście, że mamy Jacka Kiełba, który jest królem Kielc tego wieczoru. Bardzo ciężko pracował i już w drugim występie, wchodząc na kilka minut, daje nam trzy punkty. Mógł wcześniej zabłyszczeć, ale Szykawka nie wykorzystał jego podania.
Mogło to lepiej wyglądać, bo było blisko remisu, porażki, ale najważniejsze są trzy punkty. Takie zwycięstwa cieszą. Od jutra zaczynamy przygotowania do następnego meczu. Mamy kilka dni na poprawki.
Wygląda na to, że straciliśmy zawodnika – Szpakowski od 20. minuty grał z kontuzją, która narastała z każdą kolejną minutą. Oby to nie była dłuższa pauza.
Fot. Maciej Urban