Silne Azoty Puławy za słabe na mistrzów Polski. Łomża Vive Kielce z pewnym zwycięstwem!
Bardzo dobra pierwsza połowa to za mało, by pokonać rozpędzoną Łomżę Vive Kielce. Drużyna Tałanta Dujszebajewa z każdą minutą grała coraz lepiej i ostatecznie była nie do zatrzymania. Mistrzowie Polski ograli Azoty Puławy 41:26.
W składzie meczowym gospodarzy zabrakło Alexa Dujshebaeva oraz kontuzjowanego Nicolasa Tournata. Spotkanie w wykonaniu Łomży Vive Kielce zaczęło się od niemałych kłopotów. Azoty Puławy już od pierwszych minut pokazywały, że przyjechały do stolicy województwa świętokrzyskiego po pełną pulę.
Do 10. minuty wynik na tablicy pokazywał 4:5 na korzyść ekipy przyjezdnej. Zdobywcą wszystkich bramek dla Kielc był dobre dysponowany tego dnia Artsem Karalek. Chwilę później Mistrzowie Polski doprowadzili do wyrównania.
Później żaden z zespołów nie chciał odpuścić, dzięki czemu fani zgromadzeni w Hali Legionów mieli okazję zobaczyć ciekawe i wyrównane widowisko. Zarówno Łomża Vive Kielce, jak i Azoty Puławy, pewnie wykorzystywały swoje akcje ofensywne, a bramkarze raczej nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Do 20. minuty Mateusz Zembrzycki odnotował 31 procent skuteczności obron (na co przełożyło się kilka dobrych interwencji na początku spotkania), a Mateusz Kornecki 23 procent. Na ten moment tablica wyników pokazywała 10:10.
Kielczanie wejście w kolejną „dziesiątkę” pierwszej połowy zaczęli z przytupem, bo od czterech bramek, na które złożyły się trafienia Kulesza, oraz trzech goli Arkadiusza Moryty z rzędu. Sytuacji gości nie poprawił Antoni Langowski, który otrzymał dwie minuty kary.
Chcąc poprawić grę swoich podopiecznych, trener Robert Lis wziął czas. Zaraz potem Piotr Jarosiewicz zdobył bramkę, na którą szybko odpowiedział Moryto. W 30. minucie kolejnego gola ustrzelił Rafał Przybylski.
Na odpowiedź mistrzowie Polski mieli niespełna minutę, dlatego Tałant Dujszebajew wziął czas. Po krótkim rozegraniu, sędzia przyznał kielczanom rzut wolny. Na trzy sekundy przed końcem Karalek podał do Kulesza, który wybił się ponad blok defensywny rywali i rzucił z całej siły nie dając szans bramkarzowi na skuteczną reakcję. Po tej akcji Moryto wyszarpał zdobywcę gola z radości, a wynik pierwszej części zamknął się na stanie 19:13.
Od początku drugiej połowy w bramce kieleckiego klubu grał Andreas Wolff, a w polu mogliśmy podziwiać wyczyny Szymona Sićki, który zastąpił Kulesza.
I to właśnie ten pierwszy dał się gościom szczególnie we znaki. 31-letni golkiper zaliczył kilka imponujących obron, a w 37. minucie popisał się podwójną interwencją doprowadzając rywali do szewskiej pasji. Kielczanie dzięki grze Wolffa zdołali zdobyć kilka łatwych goli z kontrataku umacniając swoją dominację w tym meczu. Do 40. minuty było 25:17.
W kolejnych minutach dystans dzielący obie ekipy tylko się powiększał. Wystarczy powiedzieć, że do 50. minuty Kielce prowadziły 33:20, z czego 1/3 goli zdobył Karalek.
Ogromną klasę zaprezentował także Sićko, którego puławianie nie byli w stanie zatrzymać. Kielecki bombardier zamknął to spotkanie z sześcioma golami na koncie. Postawa jego, jak i całego zespołu sprawiła, że przyjezdni w końcowych minutach nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki. Finalnie mistrzowie Polski wygrali 41:26. MVP potyczki wybrany został Artsem Karalek.
Łomża Vive Kielce – Azoty Puławy 41:26 (19:13)
Łomża Vive: Kornecki, Wolff – Vujović 4, Sanchez-Migallon 1, Olejniczak, Sićko 6, Karacić, Kulesz 5, Moryto 9, D. Dujshebaev 1, Thrastarson 2, Surgiel, Karaliok 11, Nahi 2
Azoty: Zembrzycki, Borucki – Akimenko, Zivković, Łangowski 2, Podsiadło, Bachko 8, Przybylski 6, Jurecki 3, Burzak, Dawydzik 2, Kowalczyk, Gumiński, Fedeńczak 2, Jarosiewicz 2, Konieczny 1
Fot. Patryk Ptak