Korona grała przez pół godziny w osłabieniu, ale obroniła cenny remis w Łodzi
Korona Kielce zremisowała 0:0 z ŁKS-em Łódź. Kielczanie drugi mecz z rzędu kończyli w osłabieniu, po bezmyślnym faulu Mario Zebicia, ale dzięki dzielnej postawie w defensywie, nie stracili bramki.
Leszek Ojrzyński zdecydował się na 2 zmiany w porównaniu do ostatniego meczu ze Stomilem Olsztyn. Od pierwszej minuty zobaczyliśmy tym razem Marcina Szpakowskiego, który zastąpił Oskara Sewerzyńskiego oraz Grzegorza Szymusika, pośredniego beneficjenta przymusowej absencji Jakuba Łukowskiego.
Tak jak można się było spodziewać, to gospodarze przejęli inicjatywę od pierwszych minut tego pojedynku. Łodzianie zaakcentowali przewagę niebezpiecznym strzałem na bramkę Forenca. Z biegiem czasu różnica w posiadaniu piłki nieco się zatarła, a Korona kilkukrotnie odważnie zaatakowała na połowie rywala.
Najgroźniej było w 25. minucie. Takac posłał dobrą centrę ze stojącej piłki, na odbitą piłkę zapolował Piotr Malarczyk, oddając soczysty strzał z powietrza, świetnie obroniony przez Marka Kozioła. Do futbolówki dopadł jednak Mario Zebić, umieszczając ją między słupkami bramki byłego gracza Korony. Niestety, defensor nie uniknął spalonego, co natychmiast zasygnalizował arbiter.
Dłużny nie zamierzał pozostawiać zespół z Łodzi. 8 minut później Trąbka w dziecinny sposób ograł w bocznym sektorze Szymusika, po czym dostarczył piłkę na przedpole do Pirulo, który uderzył w pierwszym kontakcie na długi słupek, wywołując przyspieszone bicie serca u Konrada Forenca. Jednak ponownie zatrzymało się na strachu, piłka minęła o kilkanaście centymetrów obramowanie z aluminium.
Spotkanie było niezwykle rwane, brak było w nim płynności, co nie przeszkodziło w licznym zatrudnianiu między słupkami obu bramkarzy. W 40. minucie Kozioła poważnie sprawdził Adrian Danek, który zdecydował się na trudny technicznie strzał z okolic 35. metra. Nominalny prawy defensor zaskoczył swoją decyzją niemal wszystkich, ale nie doświadczonego golkipera, który stanął na wysokości zadania.
Jednak tuż przed przerwą, jego niepewna decyzja mogła wywołać poważne konsekwencje dla swojej drużyny. Szykawka trafił do pustej bramki, ale sędzia dopatrzył się wcześniej - wątpliwego - faulu Mario Zebicia na bramkarzu gospodarzy. Chwilę po tej sytuacji, arbiter zaprosił oba zespoły do szatni.
Po zmianie stron obraz rywalizacji nie uległ zmianie. Trudno było doszukać się dłuższych momentów płynnej i składnej gry w którejś ze stron. Korona nie wyglądała najlepiej, jednak na tle ŁKS-u sprawiała wrażenie lepiej zorganizowanego i, mając w pamięci sytuacje z pierwszej połowy, bliższego zwycięstwa, zespołu.
W szeregach kielczan dość sprawnie funkcjonowała linia obrony, której porządek w 59. minucie naruszył Mario Zebić, otrzymując drugą żółtą, a w konsekwencji, czerwoną kartkę za bezmyślny faul na połowie oponenta.
Od tego momentu ŁKS zintensyfikował ataki, jednak najbliżej trafienia byli dopiero po 20 minutach gry w przewadze. Tym razem do żółto-czerwonych uśmiechnęło się szczęście, a przed utratą bramki Forenca, po strzale głową Corrala, uratował słupek.
Najgorsza nawałnica na pole karne gości miała dopiero nadejść. Łodzianie w zasadzie nie schodzili z połowy kielczan, ale nic z tego konkretnego nie wynikało - gracze trenera Vicuni nie oddali celnego strzału! Korona obroniła ten, skądinąd, cenny remis i wywiozła z alei Unii Lubelskiej 1 punkt.
W następnej kolejce Korona Kielce podejmie na własnym boisku Resovię Rzeszów. Ten mecz zaplanowano na niedzielę 13 marca i godz. 12:40.
ŁKS Łódź - Korona Kielce 0:0
Składy:
ŁKS: Kozioł - Nacho, Kuźma (85' Jurić), Dąbrowski - Marcinak, Trąbka (65' Kowlaczyk), Dominguez (65' Ricardinho), Bąkowicz - Pirulo, Corral (85' Wolski), Janczukowicz (75' Javi)
Korona: Forenc - Szymusik, Zebić, Malarczyk, Corral - Danek, Szpakowski (75' Sewerzyński), Takac (90' Petrović), Podgórski (63' Górski) - Frączczak (63' Błanik), Szykawka (75' Amroziński)
Kartki: Nacho, Bąkowicz - Szpakowski, Zebić, Danek, Malarczyk
Czerwona kartka: Zebić (dwie żółte kartki)
fot. Maciej Urban