Falstart Korony na wiosnę. Rozczarowujący remis ze Stomilem Olsztyn
Ogromny niedosyt i rozczarowanie. Korona Kielce jedynie zremisowała 1:1 w meczu inaugurującym rozgrywki Fortuna 1. Ligi w 2022 roku ze Stomilem Olsztyn. Kielczanie kończyli ten mecz w dziesiątkę po tym jak czerwoną kartę w 80. minucie gry obejrzał Jakub Łukowski.
Leszek Ojrzyński w swoim drugim debiucie na ławce trenerskiej żółto-czerwonych postawił na "jedenastkę", w której znalazło się trzech nowych zawodników - Dalibor Takac, Roberto Corral oraz Evgeniy Szykawka oraz prawdopodobnie największa niespodzianka tego zestawienia - Oskar Sewerzyński.
Początek spotkania nie przyniósł niczego ciekawego ze strony gospodarzy, ci z kolei mogli sprezentować gola rywalom, kiedy piłkę w dziecinny sposób stracił Piotr Malarczyk, inicjując groźną kontrę gości, która o mały włos nie skończyła się bramką. Na szczęście na linii bramkowej, jak spod ziemi, wyrósł Mario Zebić.
Z czasem gospodarze nabierali kolorów. Obiecująco wyglądała zwłaszcza współpraca na lewej flance boiska, gdzie sporo zamieszania robił Roberto Corral. Po kilku szarżach Hiszpana żółto-czerwoni zdołali poważnie zagrozić Tobiaszowi.
W 26. minucie Korona udokumentowała swoją narastającą przewagę. Na listę strzelców po pewnym wykonaniu rzutu karnego wpisał się Adam Frączczak. Początkowo arbiter zawodów pokazał żółtą kartę snajperowi kielczan za domniemaną „symulkę”, na szczęście z pomocą przyszedł system VAR, korygując błędną interpretacje Patryka Gryckiewicza.
Do końca pierwszej połowy potyczki kielczanie nie zdejmowali nogi z gazu, spędzając zdecydowaną większość czasu na połowie przeciwnika i w pełni kontrolując boiskowe poczynania. Tym bardziej drażni to co stało się w ostatniej akcji premierowych 45 minut. Stomil przeprowadził akcję lewą stroną, skąd olsztynianie posłali centrę na 5. metr od bramki Forenca, gdzie do piłki dopadł Patryk Mikita, wprawiając w osłupienie całą defensywę żółto-czerwonych. Tej pozostały tylko bezradne spojrzenia i gesty, po tym jak futbolówka zatrzepotała w siatce.
Po zmianie stron długo trzeba było czekać na godną uwagi szansę z jednej czy drugiej strony. Korona nieustannie utrzymywała optyczną przewagę, jednak w żadnym stopniu nie potrafiła tego przekuć na konkrety.
Przed wyborną szansą stanął za to pomocnik gości, Jakub Kisiel, który nie skorzystał z daru losu, jakim była idealnie wystawiona piłka do strzału, po niefortunnym odbiciu futbolówki od nóg Mario Zebica. Całe szczęście, młody zawodnik spudłował w sytuacji sam na sam z Forencem.
Żółto-czerwoni odgryźli się trzykrotnie za sprawą Jakuba Łukowskiego. 25-letni skrzydłowy próbował najpierw potężnym strzałem z dystansu, a następnie po indywidualnej akcji w szesnastce rywala. Trzecią z okazji trzeba zakwalifikować do grona „stuprocentowych”. Były gracz Miedzi zmarnował idealną szansę oko w oko z Kacprem Tobiaszem.
A nie był to koniec jego niepowodzeń. W 80. minucie spotkania wspomniany gracz obejrzał czerwoną kartę za przypadkowe, jednak bardzo ostre wejście w nogi Dampca. Od tego momentu obraz gry uległ zmianie. Inicjatywę przejęli goście, którzy byli zdecydowanie bliżej wyjścia na prowadzenie. Ostatecznie, pomimo prób z obu stron, drużyny podzieliły się punktami.
W następnej kolejce Korona zmierzy się w Łodzi z ŁKS-em. Początek meczu 5 marca o godz. 12:40.
Korona Kielce - Stomil Olsztyn 1:1 (1:1)
Bramki: Frączczak (26' - karny) - Mikita (45')
Korona: Forenc - Danek (74' Szymusik), Malarczyk, Zebić, Corral - Podgórski (59' Górski), Sewerzyński (46' Szpakowski), Takac, Łukowski - Szykawka (74' Amroziński), Frączczak
Stomil: Tobiasz - Reiman, Starus, Tymosiak, Żwir, Moneta, Simba (55' Tecław), Dampc (83' Sobol), Kisiel (83' Czajka), Mikita, Wójcik (25' Szramka)
Kartki: Szramka, Simba, Dampc
Czerwona kartka: Łukowski
fot. Mateusz Kaleta