Surgiel: Nie spodziewaliśmy się takiej walki z ich strony
- Trener Talant uprzedzał nas, abyśmy ich nie lekceważyli. Może nie do końca nam to wyszło na początku - mówi Cezary Surgiel, skrzydłowy Łomży Vive Kielce po zwycięstwie jego drużyny 37:28 z Górnikiem Zabrze. Ekipa Marcina Lijewskiego postawiła mistrzowi Polski trudne warunki - i to wszystko mimo gry w potężnym osłabieniu.
Górnik przyjechał do Kielc w 11-osobowym składzie, z czego w kadrze było dwóch bramkarzy i czterech juniorów. Pomimo trudności zabrzanie walczyli ambitnie i do samego końca trzymali się blisko wyniku. Kielczanie odskoczyli dopiero w samej końcówce.
- Nie spodziewaliśmy się takiej walki z ich strony. W końcówce myślę, że nie zabrakło im sił do walki, ale z taką liczbą zawodników nie da się grać sześćdziesięciu minut w takim tempie. Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale też nie najgorszy, raczej średni - uważa Surgiel, który zdobył w tym meczu dwie bramki.
MVP spotkania został wybrany Damian Domagała, który grał na... skrzydle.
- Rywale grali na tyle, na ile starczyło sił, my wiedzieliśmy, że w końcu pękną, bo ciężko utrzymać wysokie tempo przez całe spotkanie. Dobrze, że w końcówce udało nam się podreperować wynik. Rozmawiałem z bratem przed meczem i nie załamywał rąk. Powiedział, że nieszczęście jednego może być szczęściem drugiego i kilku jego nieznanych chłopaków zagrało dzisiaj fajne spotkanie. Fajnie się na nich patrzyło, grali długo i konsekwentnie doprowadzali do sytuacji rzutowych - komplementuje rywala Krzysztof Lijewski, drugi trener Łomży Vive Kielce.
W Hali Legionów byłym kolegom dał się we znaki Sebastian Kaczor. 19-latek wrócił do hali, w której występował przez rok i starał się pokazać z jak najlepszej strony. - Przyjechało nas bardzo mało, ale tanio skóry nie sprzedaliśmy i walczyliśmy do końca. Mogę tylko podziękować moim kolegom i gratuluję drużynie przeciwnej meczu fair play. Graliśmy bez zmian i myślę, że w końcówce zabrakło sił - komentuje obrotowy.
- W tej chwili jesteśmy w tak beznadziejnej sytuacji, że jedyne, co możemy zrobić, to zostawić troski w Zabrzu i patrzeć w przyszłość. Tak właśnie zrobili chłopcy – wszystko, co złe, zostało w szatni. Bez kompleksów grali z jedną z najlepszych drużyn na świecie. Bardzo się cieszę z pierwszej połowy, dwadzieścia minut drugiej połowy było na przyzwoitym poziomie, ale kiedyś Kielce musiały pokazać pazur i wtedy skończyło się dziewięcioma. Szkoda, bo chłopcy zasłużyli, by z lepszym wynikiem wrócić do domu. Ale w sporcie nie ma nic za darmo – trzeba wszystko wywalczyć, wyszarpać albo ukraść - podsumowuje szkoleniowiec Górnika Marcin Lijewski.
fot: Anna Benicewicz-Miazga