Osłabiony, ale waleczny Górnik w Hali Legionów. Triumf Łomży Vive po ciekawym meczu
Górnik Zabrze zagrał ambitnie i walecznie, ale nie dał rady urwać punktów mistrzom Polski. Łomża Vive Kielce pokonała zespół Marcina Lijewskiego 37:28 i umocniła się na prowadzeniu w tabeli PGNiG Superligi. A już w środę zagra kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów z Motorem Zaporoże.
Górnik Zabrze przyjechał do Kielc bardzo osłabiony. Trener Marcin Lijewski miał do dyspozycji tylko 11-osobową kadrę, w tym dwóch bramkarzy i czterech juniorów. Mimo to "Górnicy" od początku nie dawali po sobie poznać, z jakimi problemami się zmagają. Grali bardzo zaangażowani i nie odstawali od Łomży Vive. Pierwsza połowa rywalizacji była bardzo wyrównana.
Wynik otworzyli gospodarze. W 2. minucie po kontrataku rzucenia rozpoczął Cezary Surgiel, ale i Górnik miał swoje okazje. W 9. minucie przyjezdni objeli prowadzenie 5:4 po trafieniu Sebastiana Kaczora. Kielczanie błyskawicznie odpowiedzieli za sprawą Damiana Domagały.
Dla 19-letniego Kaczora był to powrót do hali, w której występował w barwach Łomży Vive przez rok. Obrotowy Górnika był bardzo zmotywowany na mecz przeciwko byłym kolegom. Od początku był aktywny w ataku i w obronie. Nie odstawiał nogi, czego efektem była kara indywidualna z 12. minuty spotkania.
- Panowie, jest nas tak mało. Nie utrudniajmy sobie - dało się słyszeć Marcina Lijewskiego podczas jednego z czasów dla drużyny. "Górnicy", pomimo kontuzji, pokazali się z bardzo dobrej strony.
Talant Dujszebajew także oszczędzał siły swoich zawodników. Brakowało m. in. Arkadiusza Moryty, ale kielczanie powoli budowali przewagę nad rywalami. W pierwszej połowie ozdobą meczu było trafienie tyłem do bramki Nicolasa Tournata. Z kolei rezerwowy bramkarz Górnika Paweł Kazimier w kapitalny sposób zatrzymał w sytuacji sam na sam Dylana Nahi.
Przez dłuższy czas na prawym skrzydle w tym spotkaniu występował nominalny obrotowy Damian Domagała. Młody zawodnik bardzo dobrze wywiązał się ze swojej roli, miał stuprocentową skuteczność i zdobył cztery bramki.
To było aktywne spotkanie, rozgrywane w dobrym tempie. O czym świadczy spora liczba bramek. Zabrzanie grali nieźle w ataku, ale słabiej bronili. Do przerwy kielczanie prowadzili z Górnikiem 18:16.
Druga połowa nie przyniosła diametralnej zmiany w obrazie gry. Wciąż była ona wyrównana, osłabiony Górnik starał się jak mógł utrudnić zadanie Łomży Vive Kielce. Żółto-biało-niebiescy mieli prowadzenie i kontrolowali przebieg spotkania.
Bardzo dobrą skuteczność z karnych prezentował pod nieobecność Arkadiusza Moryty Igor Karacić. Chorwat nie pomylił się ani razu i zdobył siedem bramek z "siódemek". Ex-aequo z Szymonem Sićko, który swój strzelecki dorobek podreperował w ostatnich dziesięciu minutach, był najskuteczniejszym zawodnikiem kielczan w tym spotkaniu. W Górniku 7 na 13 prób wykorzystał Paweł Dudkowski.
Kielczanie odskoczyli od rywali w końcówce i zdubowali jeszcze bardziej okazałą przewagę, choć w końcówce dwukrotnie zatrzymał ich w bramce Dawid Szczelaszczyk. Mistrzowie Polski triumfowali w Hali Legionów 37:28. Dla Górnika to czwarta porażka z rzędu.
Kolejny mecz Łomża Vive Kielce rozegra w środę i będzie to spotkanie Ligi Mistrzów z Motorem Zaporoże. Początek starcia w Hali Legionów o godz. 18:45.
Łomża Vive Kielce - Górnik Zabrze 37:28 (18:16)
Łomża Vive: Wolff, Kornecki – Nahi 3, Surgiel 2, Sićko 7, Kulesz 1, Karacić 7, Olejniczak 2, Thrastarson 3, A. Dujszebajew 3, Vujović 1, Karaliok 2, Tournat 2, Domagała 4
fot: Anna Benicewicz-Miazga