Dujszebajew: Wszystko zaczęło się od Wolffa
W świetnym stylu do rozgrywek Ligi Mistrzów powróciła Łomża Vive Kielce. Mistrzowie Polski pokazali pełną kontrolę nad SG Flensburgiem-Handewitt, wygrywając na wyjeździe 33:25. To był wielki mecz Andreasa Wolffa, który bronił z 40-procentową skutecznością. Świetny mecz golkipera docenił na pomeczowej konferencji prasowej trener kielczan Talant Dujszebajew.
Jednocześnie zwrócił uwagę na różnice, jakie dzielą obie drużyny.
- Mam bardzo dużo szacunku dla Flensburga-Handewitt. Zupełnie inaczej się gra w lidze polskiej, a w niemieckiej Bundeslidze. Z całym szacunkiem do naszej Superligi. My możemy robić rotacje, przygotowywać się w stu procentach pod Ligę Mistrzów. Jest nam łatwiej - rozpoczął swoją wypowiedź Dujszebajew.
- Jestem bardzo szczęśliwy ze zwycięstwa. Andreas Wolff był dla nas największym wsparciem. Wszystko zaczęło się od niego w obronie. Z tego powodu było nam nieco łatwiej na boisku - ocenił występ golkipera szkoleniowiec mistrzów Polski.
Znacznie mniej powodów do zadowolenia miał trener gospodarzy Maik Machulla, który był zawiedziony postawą swoich zawodników. Do przerwy wynik dla Flensburga trzymał bramkarz Benjamin Burić, ale w drugiej połowie kielczanie pokazali już pełną dominację.
- Nie zagraliśmy tak, jak oczekiwałem. Liczyłem na walkę o zwycięstwo. Mam świadomość, że moi gracze grali bardzo dużo w styczniu, także na mistrzostwach Europy. Ale powinniśmy dać z siebie więcej, z tego powodu jestem zawiedziony. W drugiej połowie zabrakło nam skuteczności. Traciliśmy dużo szans, łatwych piłek. Ostatnie dziesięć minut przegraliśmy 1:7. Jestem z tego zawiedziony - podsumował spotkanie trener SG Flensburga-Handewitt.
- Kielce zagrały świetny mecz. My jesteśmy zawiedzeni, bo oczekiwaliśmy od siebie więcej. W pierwszej połowie zrobiliśmy zbyt dużo błędów. Mimo to do przerwy traciliśmy tylko dwie bramki. Wychodząc na drugą połowę mieliśmy więcej pewności siebie, ale nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. W takich meczach musimy walczyć o każdą piłkę i grać z "ogniem w oczach". Za trzy dni mamy następny mecz i musimy być w stanie zmienić nasze podejście - podsumował kapitan gospodarzy Lasse Svan.
fot: Patryk Ptak