Wiedzieli, na co mogą sobie pozwolić. Za kilka miesięcy będą grać w najwyższej lidze rosyjskiej
W bieżącym okresie przygotowawczym podopieczni Leszka Ojrzyńskiego odnotowali pierwszą porażkę. Lepsza od Korony okazała się rosyjska drużyna FC Orenburg, która ograła ekipę ze stolicy województwa świętokrzyskiego 2:1. – Chłopaki pokazali charakter i miejscami grali bardzo dobrze – zauważa kielecki szkoleniowiec.
Już przed spotkaniem było wiadomo, że nie będzie to dla Korony łatwy mecz. FC Orenburg jest liderem drugiej ligi rosyjskiej z wielkimi aspiracjami na grę na najwyższym szczeblu rozgrywek. Obie bramki wbił żółto-czerwonym Joel Famaeyeh, najskuteczniejszy zawodnik drużyny, który ma na swoim koncie 9 bramek i trzy asysty. – Szkoda wyniku. Przeciwnik momentami był lepszy, skuteczniejszy, a my mądrzejsi będziemy po analizie tego spotkania – stwierdza Ojrzyński.
– Mieliśmy sytuację, gdzie dla przeciwnika powinna być czerwona kartka, ale sędzia jej nie pokazał i graliśmy po jedenastu... Chociaż jakby ta kartka była, to podobnie jak w poprzednim sparingu, byłbym za tym, żeby grali w komplecie. Ale w warunkach stricte meczowych nie wiadomo, jak to by się potoczyło – dodaje.
Trener kieleckiego klubu zwraca uwagę, że przedstawiciel ligi rosyjskiej był lepiej zorganizowany, a także szybciej operował piłką. – Chłopcy starali się bardzo. Stworzyliśmy sobie sytuacje, bo był słupek, a i przy innych okazjach mogliśmy się lepiej zachować. Mieliśmy też dużo stałych fragmentów gry, ale byliśmy nieskuteczni pod bramką przeciwnika.
– Nasza gra to różne etapy, bo gdy graliśmy troszeczkę wyżej, lepiej to wyglądało, a kiedy byliśmy bliżej swojej bramki, to czasami gubiliśmy się, jednak rywal szybciej operował piłką. Pewne zagrania mieli już przećwiczone, a my dopiero nad tym pracujemy. Można było to inaczej rozegrać, ale przeciwnik często nas faulował i tym samym przerywał nasze akcje. Wiedzieli, kiedy mogą sobie na to pozwolić, bo to ludzie, którzy za kilka miesięcy będą grać w najwyższej lidze rosyjskiej, a to rozgrywki bardzo wymagające. Musimy to przełknąć. Chłopaki pokazali charakter i miejscami grali bardzo dobrze – podsumowuje Leszek Ojrzyński.
Fot. Maciej Urban