Leszek Ojrzyński ocenia pierwszy trening po powrocie. Mówi o przyszłości i zbliżających się transferach
Korona Kielce inaugurowała przygotowania do rundy wiosennej sezonu 21/22 Fortuna 1. Ligi. Premierowe zajęcia w nowym roku były również pierwszymi pod batutą, wracającego do Kielc, Leszka Ojrzyńskiego. - Ciężko o jakiekolwiek wnioski. Trzeba się przyglądać całej drużynie – ocenia.
- Nowy rok, było trochę wolnego czasu, zwłaszcza, że przerwa w 1. Lidzie jest znacznie dłuższa od tej w Ekstraklasie. Mieliśmy czas na odpoczynek i na pracę, bo musieliśmy wykonać część zadań sami. Widać w drużynie pozytywną energię i chęć do pracy, natomiast najważniejsze, aby teraz dopisywało zdrowie. Jesteśmy nastawieni na ciężką pracę, myślę, że ta współpraca z terenem będzie owocna. Jesteśmy dobrej myśli – zdradza Piotr Malarczyk.
- Na pewno jest to impuls – ocenia powrót do Kielc Leszka Ojrzyńskiego kapitan drużyny. - Większość chłopaków nie znało osobiście trenera, tak jak ja czy Jacek (Kiełb – przyp. red.), ale to zawsze jest impuls i nowe zasady współpracy, które szkoleniowiec ustali – mówi.
- Bardzo liczę na niego (Piotra Malarczyka – przyp. red.), mam nadzieję, że nie przybędzie mu siwych włosów – śmieje się opiekun Korony.
49-latek podsumował noworoczną jednostkę treningową i wyjawił część planów na nadchodzące tygodnie. – Ciężka praca przed nami. Dziś nie mogliśmy za mocno popracować, bo jutro (wtorek – przyp. red.) ważne badania, dopiero po nich ruszymy na pełnych obrotach. Mamy kilka tygodni przed sobą. Mam nadzieję, że dobrze je spożytkujemy. Po pierwszym treningu ciężko o jakiekolwiek wnioski. Trzeba się przyglądać całej drużynie – zdradza.
Poniedziałkowe zajęcia poprzedziła rozmowa nowego szkoleniowca z całym zespołem złocisto-krwistych, która odbyła się jeszcze w szatni na Suzuki Arenie. – Było spokojnie. Widziałem skupionych zawodników, ale również grono młodych graczy, więc nie ma co straszyć – żartuje. – Będziemy się poznawać z każdym dniem. Poza tym jestem już po rozmowie w cztery oczy z każdym z tych piłkarzy. Musimy ciągnąć ten wózek w jedną stronę – mówi.
Trener Ojrzyński wraca na ławkę Korony po blisko 10 latach, jednak z jego ust cięgle płynie dobrze znany w Kielcach przekaz. – Aby pewne rzeczy wychodziły w meczach musimy je przećwiczyć na pełnym zaangażowaniu. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś odstawał, bo jeśli tak by się stało, to nie będzie reprezentował Korony. U mnie to się nie zmienia. Trzeba mieć pasję i być szczęśliwym, że zdrowie dopisuje, to trzeba wpajać zawodnikom – przekonuje.
Przed Koroną 14 finałów, jak nazwał pozostałe mecze w nadchodzącej rundzie Konrad Forenc. Kielczanie zajmują 3. lokatę w stawce i na wiosnę powalczą o wskoczenie na miejsce premiowane bezpośrednim awansem. - Presja będzie na pewno. Wiemy, że musimy gonić, ale to jest ciekawe doświadczenie. Będziemy grać o awans. Zobaczymy czy trybuny będą pełne, to również może być nowość dla niektórych zawodników. Jednak po to się gra w piłkę, aby wyznaczać sobie kolejne cele. Czy uda się go zrealizować bezpośrednio, czy po barażach, czas pokaże. Musimy być przygotowani do każdego kolejnego meczu. Cel jest jasny, zadanie trudne, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo – tłumaczy.
Chcąc bić się o czołową dwójkę, kielczanie, czego nie ukrywają, muszą wzmocnić skład na niemal każdej pozycji. W listopadzie mówiło się o możliwych transferach jeszcze przed końcem minionego roku. Jak wiemy, do tej pory nie poznaliśmy personaliów żadnego nowego gracza. Rozmowy trwają, kiedy zatem możemy spodziewać się ich finalizacji? – Myślę, że nawet w tym tygodniu dołączy do nas jeden lub dwóch zawodników. Jednak to nie moja działka, ja wyraziłem akceptacje konkretnych nazwisk i razem będziemy musieli współpracować, aby ci gracze do nas dołączyli. Przede wszystkim interesuje nas pozycja uniwersalnego lewego obrońcy, środkowego pomocnika - klasycznej „ósemki” oraz napastnika, tu nic się nie zmieniło – kwituje.
fot. Maciej Urban