Sławomir Szmal ocenia szanse Polaków na mistrzostwach europy: Cel minimum to wyjście z grupy
Klubowe rozgrywki europejskiego szczypiorniaka ustępują miejsca reprezentacjom, do których będzie należał początek 2022 roku. W mistrzostwach starego kontynentu weźmie udział również reprezentacja Polski. Podopieczni Patryka Rombla wylądowali w grupie D, gdzie o wyjście z grupy powalczą z Niemcami, Austrią i Białorusią. - Każda drużyna jadąc na mistrzostwa ma postawione cele i nikt nie walczy o czwarte miejsce w grupie – mówi w wywiadzie dla handballnews.pl, Sławomir Szmal.
Europejski czempionat stoi na niezwykle wysokim i wyrównanym poziomie. Niejednokrotnie przekonała się o tym kadra z popularnym „Kasą” na czele. - Zawsze się mówiło, że EURO to trudniejszy turniej od mundialu, bo w Europie piłka ręczna jest najbardziej popularna. Wiemy jak wyglądają mecze jeżeli chodzi o rozgrywanie ćwierćfinałów, półfinałów i samych finałów. To są ogromne emocje i tutaj już małe detale decydują o tym, która drużyna zwycięży. Niestety, nam nie było to dane – wspomina.
Wiceprezes PZPR ocenia szanse młodszych kolegów w węgiersko-słowackim turnieju. - Myślę, że tę drużynę stać na to, aby wyjść z grupy. Może nie jesteśmy faworytem, ale pamiętajmy, że to sport – a w nim sensacje się czasami zdarzają – przypomina były wybitny reprezentant kraju.
- W reprezentacji są zawodnicy, którzy rywalizują o poszczególne pozycje, są też tacy, którzy czują się pewnie. A patrząc na cele i zadania, to cel minimum to wyjście z grupy. Nikt z trenerów sobie nie wyobraża, aby nie wyjść z grupy. To nie jest łatwe zadanie. Każde zwycięstwo buduje, a w takim turnieju gra się też emocjami. Jeżeli te są pozytywne to czasami łapiesz flow i wydaje się, że piłka ręczna jest bardzo łatwa – dodaje.
Polski handball powoli staje na nogi, po latach posuchy, w których to światowy gigant Bogdana Wenty czy Michaela Bieglera przerodził się w europejskiego słabeusza. W ostatnim czasie krajowy szczypiorniak nabiera coraz więcej kolorów, a szczególne przesłanki do wiary w lepsze czasy dają młodzieżowe drużyny biało-czerwonych. - Trzeba stawiać na młodzież, to jest nieuniknione. Tym bardziej, że zaczynamy widzieć sukcesy jeżeli chodzi o występy kadry juniorów, czy młodzieżowych. Trzeba wspomnieć, że kadra z rocznika 2002 pod wodzą Zygmunta Kamysa awansowała do dywizji A z dywizji B. To duży sukces, ta młodzież jest i teraz ona musi zbierać boiskowe doświadczenie. Widać, że szkolenie przynosi sukcesy, no więc ja widzę naszą przyszłość, w perspektywie kilku lat, bardzo pozytywnie – uważa.
Turniej rozpocznie 13 stycznie w Segedynie i Debreczynie, a zakończy 30 stycznia, wielkim finałem, w Budapeszcie. - Oczywiście serce i kciuki będą zaciśnięte, gdy będzie grał nasz zespół. Będziemy dopingować reprezentację i starać się jej pomagać – zapowiada.
fot. Anna Benicewicz-Miazga