Lijewski: Wybili nas z rytmu
Nie udało się zawodnikom Łomży Vive Kielce wygrać w Portugalii z tamtejszym Porto. Drużyna Tałanta Dujszebajewa po wyniku 27:29 wraca do stolicy województwa świętokrzyskiego na tarczy. – Przez całą drugą połowę nie mogliśmy znaleźć odpowiedzi na to, co zaproponowali – tłumaczył po meczu drugi trener, Krzysztof Lijewski.
– Nie przegraliśmy tego meczu skutecznością – powiedział Lijewski. Kielczanie w tym starciu wykazali się lepszą celnością (61 do 59 procent) oraz skutecznością ataków niż gospodarze (60 do 55 procent), a mimo to nie udało się wygrać. Dobry był zwłaszcza początek, który goście zaczęli od wyniku 5:1. – Zaczęliśmy z przytupem, graliśmy bardzo dobrze zarówno w obronie, jak i ataku – przyznał drugi szkoleniowiec podkreślając przy tym znaczącą rolę dobrze grającego w ataku pozycyjnym Igora Karacicia oraz dobrze dysponowanego Andreasa Wolffa.
Ten stan trwał do 15. minuty, a potem przeciwnik zmienił taktykę. – Zaczęli grać „siedem na sześć”, wybili nas z rytmu. Oni mają opanowany ten system do perfekcji, jak dla mnie są w tym najlepsi w Europie, co udowodnili. W drugiej połowie nie mogliśmy znaleźć odpowiedzi na to, co zaproponowali nam gospodarze – dodał Lijewski.
Na pocieszenie pozostaje fakt, że kielczanie przezimują Ligę Mistrzów na pierwszym miejscu grupy B. Pomogły w tym wyniki pozostałych spotkań. Telekom Veszprem przegrał na wyjeździe z Flensburgiem-Handewitt 27:30, zaś Paris Saint-Germain i FC Barcelona podzieliły się punktami (28:28). – Nie ma co załamywać rąk. Kończymy rok na pierwszym miejscu, choć oczywiście szkoda, że nie udało się odskoczyć rywalom – podsumował Lijewski.
Ostatnie w tym roku sportowe emocje w wykonaniu mistrzów Polski czekają nas w niedzielę. Tego dnia Łomża Vive Kielce podejmie na własnym parkiecie Orlen Wisłę Płock. Początek hitowego starcia 13. kolejki PGNiG Superligi o godzinie 14.30.