Kuzera przed meczem z Jastrzębiem: Krew, pot i łzy. Nie ma innej drogi dla tego zespołu
Korona Kielce w niedzielę zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Jastrzębie. To ostatnia szansa w tym roku na przełamanie serii trzech porażek. – Musimy sobie udowodnić, że potrafimy grać w piłkę i jesteśmy drużyną – mówi przed meczem trener żółto-czerwonych, Kamil Kuzera.
Po zwolnieniu Dominika Nowaka z funkcji szkoleniowca, tymczasowo zastąpił go na tym stanowisku Kamil Kuzera. Prowadzona przez niego Korona przegrała w Pucharze Polski z ekstraklasowym Górnikiem Łęczna 1:2. – Trzeba pamiętać, że graliśmy z zespołem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Zabrakło spokoju przy operowaniu piłką, przez co zwłaszcza w drugiej połowie zrobiliśmy sobie niemały problem. Ale zobaczyłem team, który ze sobą rozmawia i wspiera się na boisku. Tego oczekuję. Jeśli to działa, inne piłkarskie rzeczy zostaną uwypuklone. Ten zespół ma potencjał – zauważa.
– Rozmawialiśmy ze sobą o tym, że powinniśmy wymagać przede wszystkim od siebie. Poszła zmiana trenera, jest nowe rozdanie, ale my reprezentujemy siebie, klub, jesteśmy zawodowcami. Ktoś nas z tego rozlicza, płaci pieniążki i oczekuje, że będziemy dobrze przygotowani na mecz. Trzeba od nas wymagać, ale też musimy wymagać od siebie – przyznaje przed meczem Kamil Kuzera.
Czysto hipotetycznie, o zwycięstwo w najbliższej rywalizacji nie powinno być trudno. Niedzielny rywal kieleckiego klubu to autsajder Fortuna 1. Ligi mający na swoim koncie jedynie dwa zwycięstwa i siedem remisów. Jastrzębie dziś plasuje się na ostatnim miejscu. – Nie ma łatwych meczów, a spotkania z teoretycznie słabszymi zespołami to pułapka mentalna dla zawodników. Mam nadzieję, że zagramy to odpowiedzialnie, z dobrym planem i w pełni skoncentrowani – zapowiada Kuzera.
– Oczywiście, jesteśmy faworytami, a punkty są nam bardzo potrzebne. Jednak trzeba pamiętać, że 1. Liga rządzi się swoimi prawami, dlatego musimy być skoncentrowani i pełni pokory. Punktów sobie nie dopisujemy, trzeba je podnieść z murawy. Musimy sobie dać szansę na wygraną – dodaje.
Dla kieleckiego zespołu to ostatnia szansa w tym roku na sięgnięcie po punkty i przełamanie passy trzech porażek. – Musimy sobie udowodnić, że potrafimy grać w piłkę, wygrywać, że jesteśmy solidni i stanowimy drużynę. Pokazaliśmy to w ostatnim spotkaniu i byłem z niego zadowolony. Nie ma innej drogi dla tego zespołu, tylko krew, pot i łzy. To jedyna droga, by w sporcie osiągnąć sukces i tego musimy się trzymać – mówi stanowczo.
Pod znakiem zapytania stoi występ zarówno Adama Frączczaka, jak i Michała Koja, którzy nie dograli pucharowego meczu do końca. Trener zaznacza, że klubowi fizjoterapeuci zrobią wszystko, by postawić obu graczy na nogi. Mecz GKS-u z Koroną odbędzie się w niedzielę. Początek o godzinie 18.
Fot. Mateusz Kaleta