Trener Nowak: Nie ma wyjścia. Korona na wiosnę musi być w stu procentach stabilna
Dziś na Suzuki Arenie dojdzie do starcia Korony Kielce z GKS-em Tychy. W przypadku zwycięstwa kielczanie umocnią się w czubie tabeli Fortuna 1. Ligi jednocześnie dystansując od siebie jednego z pretendentów do awansu na najwyższy szczebel rozgrywek. – Zwycięstwo dodałoby jeszcze większego animuszu w tej końcówce – mówi trener Dominik Nowak.
Na początek trener zaznacza, że wszyscy zawodnicy są do dyspozycji (nie licząc Jacka Kiełba, Dawida Lisowskiego i Janusza Nojszewskiego). Do treningów powrócił Filipe Oliveira, który w starciu z Arką Gdynia nabawił się problemów z kręgosłupem.
– Może grać, ale jeszcze bym go tak mocno nie uwzględniał w tym wszystkim. To była dość poważna kontuzja i zawodnik musi w treningach poczuć kontakt, a obecnie mamy mało zajęć zespołowych ze względu na natężenie spotkań. Zobaczymy jak będzie wyglądała jego dyspozycja. W perspektywie najbliższych meczów jego obecność zwiększa nam pole manewru w środkowej strefie – informuje trener.
Czy GKS Tychy to bardziej wymagający rywal od Skry? – To na pewno dwa różne zespoły grające innymi systemami. Mają swoje atuty. Czy są lepsi od poprzednich przeciwników? Mieli swoje lepsze i gorsze spotkania. GKS zagra inaczej niż Skra, ale tylko od nas będzie zależało, jak ten mecz będzie przebiegał, czy na przykład to my będziemy mieć inicjatywę. Na pewno nie możemy tak rwać gry jak to miało miejsce w pierwszej połowie starcia z Częstochową. Ale już w drugiej połowie wróciliśmy do tego, nad czym staraliśmy się pracować w przerwie – odpowiada szkoleniowiec.
– Musimy być skoncentrowani, zdyscyplinowani i chcemy to spotkanie wygrać. Zwycięstwo dodałoby jeszcze większego animuszu w tej końcówce. Dla Tych też jest to mecz zaległy i też brakuje im punktów. W perspektywie czeka nas dobre spotkanie, ale żeby tak było, musimy je wytrzymać mentalnie. Trzeba wejść pewnie i jeśli tak się stanie, możemy być spokojni o ten wynik – twierdzi Dominik Nowak.
Dyspozycja GKS-u w końcówce tego roku jest chimeryczna. Podopieczni Artura Derbina w ostatnich pięciu meczach odnotowali jedno zwycięstwo, dwa remisy oraz dwie porażki, na które składają się choćby przekonująca wygrana 4:1 z GKS-em Jastrzębie, czy przegrana na własnym terenie ze Stomilem Olszyn 1:2. W ostatnim starciu Tychy uległy na wyjeździe ŁKS-owi Łódź 0:2.
– Byłem na meczu w Łodzi i rzeczywiście mam swoje przemyślenia jeśli chodzi o tego rywala. To przeciwnik, który potrafi się wznieść na wyższy poziom, ale potrafi też zagrać słabiej. Nie ma tej powtarzalności i nie wiemy czego się po nich spodziewać jeśli chodzi o formę fizyczną i dyspozycję. Wiemy natomiast jak ten ten zespół buduje grę i jak chce grać, więc musimy nie tylko się dostosować do tego, ale też zagrać w ofensywie na dobrym poziomie – zauważa.
I nie da się ukryć, że tej powtarzalności brakowało ostatnimi czasy również Koronie Kielce. – Wiosną nasz zespół musi być już w stu procentach stabilny. Nie ma wyjścia. Jeśli chcemy grać o najwyższe cele to na pewno nie możemy być tą drużyną z jesieni – podkreśla.
Początek dzisiejszego meczu zaplanowany został na godzinę 20.30.
Fot. Grzegorz Ksel