Szpakowski: Zawodnicy lubią grać co trzy, cztery dni
Po dwutygodniowej przerwie Korona Kielce wróciła na boisko w najlepszy z możliwych sposobów. Żółto-czerwoni odnieśli przekonujące zwycięstwo 4:1 nad Skrą Częstochowa, choć długo się rozkręcali i najlepszą grę pokazali w drugiej połowie. - Cieszy nasza reakcja - mówi Marcin Szpakowski, strzelec jednego z goli.
Formalnie gospodarzem sobotniego meczu był klub z Częstochowy, który wszystkie spotkania rozgrywa na wyjazdach. Domowe ściany pomogły jednak Koronie, choć mecz z trybun oglądało zaledwie ponad 1500 widzów.
Żółto-czerwoni szybko napoczęli rywala, a gola otwierającego wynik zdobył Dawid Błanik. Jednak goście szybko odpowiedzieli za sprawą Macieja Masa.
- Skra stworzyła tak naprawdę jedną sytuację, odbita piłka, dobitka. Przede wszystkim musimy wystrzegać się strat bramek, jak to było w pierwszej połowie. Nigdy nie możemy skupiać głów po stracie bramki, tylko reagować tak, jak dzisiaj - uważa Marcin Szpakowski.
Reakcja Korony była najlepsza z możliwych, bo w drugiej połowie piłkarze Dominika Nowaka zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i strzelili trzy kolejne bramki, autorstwa Szpakowskiego, Jacka Podgórskiego i Jakuba Górskiego.
- Mój pierwszy strzał został zablokowany, a po odbitej piłce zdecydowałem, aby skończyć to uderzeniem z pierwszej piłki. Po drodze był jeszcze kozioł, myślę, że to zmyliło bramkarza - opisuje bramkową sytuację środkowy pomocnik.
- Druga połowa była lepsza w naszym wykonaniu. Cieszy nasza reakcja, bo wyszliśym zmotywowani i strzeliliśmy kolejne bramki - dodaje.
Kielczanie nie mają czasu do stracenia, bo liga dla nich przyspiesza. Już w środę zagrają w Kielcach z GKS-em Tychy, a w sobotę w Niepołomicach z Puszczą.
- Myślę, że zdążymy się zregenerować. Dla zawodnika fajne jest, jak gramy co trzy-cztery dni. Zawodnicy to lubią - kwituje Szpakowski.
Po 18. meczach Korona ma jedno spotkanie zaległe i zajmuje trzecie miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi.
fot: Mateusz Kaleta