Nowak: Zażartowałem zawodnikom, że zdjęliśmy ze mnie odpowiedzialność
Trener Korony Kielce nie ukrywał zadowolenia z dobrego meczu swojej drużyny. Po zwycięstwie Korony Kielce nad Skrą Częstochowa 4:1 pochwalił cały swój zespół. - Takie przekonujące zwycięstwo musi nas pozytywnie narkęcać - powiedział Dominik Nowak na konferencji prasowej. Przyznał, jak duży wpływ na postawę jego zespołu miał powrót Adama Frączczaka.
Dominik Nowak (trener Korony Kielce): To, co nas cieszy to rozmiar tego zwycięstwa. Wchodziliśmy w to spotkanie z minuty na minutę, rozkręcaliśmy się. W drugich czterdziestu pięciu minutach nasza drużyna kontrolowała spotkanie, a po drugie była konkretna, jeśli chodzi o ofensywę. Uważam też, że dobrze broniliśmy, no może poza stratą bramki. Nieźle współpracowaliśmy, reagowaliśmy na boiskowe sytuacje. Teraz pokornie musimy przygotować się na kolejne spotkanie, bo liga dla nas przyspiesza.
Gratuluję zawodnikom tego zwycięstwa. Zażartowałem w szatni, że zdjęliśmy ze mnie odpowiedzialność, ale myślę, że oni też poczuli, że ta runda rewanżowa, która się dziś zaczęła, może być dobra w naszym wykonaniu.
Podczas dwóch tygodni pracowaliśmy nad pewnymi elementami i chcieliśmy, aby było to widoczne już w pierwszej połowie. Dlaczego tak nie było? Myślę, że zostawiliśmy przestrzeń w środku pola, źle się poruszaliśmy, nie mieliśmy wyborów, rwaliśmy grę, brakowało płynności. W szatni było spokojnie. Dokonaliśmy korekty w ustawieniu, chcieliśmy wrócić do naszej płynności, współpracy i odpowiedniego poruszania się na boisku. Takie przekonujące zwycięstwo musi nas pozytywnie narkęcać.
- Wiadomo, że jest coś takiego jak presja wyniku. Gdybyśmy wygrywali mecz za meczem, byłaby większa swoboda. My nie tylko dużo rozmawiamy, ale staramy się też poprawiać naszą grę. Chcemy być wyraziści w tych spotkaniach, ale nie zawsze to wychodzi. Dzisiaj widziałem u zawodników duży spokój. Oni czuli, że wejdą na odpowiedni poziom.
Powrót Adama Frączczaka? - Widzimy, jak ważną jest częścią tego zespołu. Dzisiaj dał asystę, widzieliśmy jak się poruszał po boisku. Jego powrót mocno podniósł zespół mentalnie. Dużo nad tym mentalem pracowaliśmy w tygodniu. Adam to taka "dziewiątka", która schodzi niżej, robi miejsce na boisku innym zawodnikom. Z nim na boisku jesteśmy szybsi w ataku, a zespół czuje się dużo lepiej na boisku. Oby był zdrowy. Byliśmy gotowi na to, że nie zagra całego meczu, bo nie wiedzieliśmy, jak po tak długiej przerwie zachowa się jego organizm. Adam czuł się gotowy na 90 minut, ale chcieliśmy go oszczędzić. Zmiennicy też dziś wykonali dobrą pracę.
Dwie zmarnowane dogodne sytuacje Jakuba Łukowskiego? - Rzeczywiście. Ta w pierwszej połowie to była wzorcowa kontra, przypominająca mi akcję z Podbeskidzia, kiedy Kuba wyszedł sam na sam i zdobył bramkę podcinką. Dzisiaj zabrakło precyzji. Źle ułożył nogę, szukał długiego rogu. W drugiej sytuacji mógł podać, ale swoje zadanie w tym meczu wypełnił. Mocno pracował, nie tylko w ofensywie, jak i w defensywie. Pierwsza linia obrony, czyli Adam i Kuba bardzo dobrze ukierunkowali pressing. Przeciwnikowi było ciężko czuć się swobodnie na boisku.
fot: Grzegorz Ksel