Zapachniało sensacją! Porażka w pierwszej połowie, a potem dominacja Łomży Vive Kielce!
Na brak emocji nie mogli narzekać kibice, którzy w sobotnie popołudnie pojawili się w kieleckiej Hali Legionów. Tego dnia mistrzowie Polski mierzyli się z autsajderem PGNiG Superligi, Handball Stalą Mielec. I choć na papierze wszystko opowiadało się za łatwym zwycięstwem, parkiet te założenia zweryfikował bardzo brutalnie. Goście po pierwszej połowie wygrywali aż 17:14.
Tym razem w składzie mistrzów Polski nie pojawili się Artsiom Karaliok, Dylan Nahi, Sigvaldi Gudjonsson, Branko Vujović, Yusuf Faruk oraz Daniel Dujshebav.
Goście zaliczyli imponujący początek starcia, bo po pięciu minutach prowadzili 3:0. Wszystko za sprawą celnych rzutów Kacpra Adamczuka (2) i Antonio Pribanica. Ale na odpowiedź mistrzów Polski nie trzeba było czekać długo, bo już minutę później po raz pierwszy do protokołu meczowego wpisał się Cezary Surgiel, a następnie Igor Karacić. Tuż przed rozpoczęciem 10. minuty Surgiel ustanowił wynik na 3:3. Kielczanie na pierwsze prowadzenie wyszli w 13. minucie, gdy na 5:4 rzucił Alex Dujshebaev.
Kolejne minuty potwierdziły, że Handball Stal Mielec nie przyjechała do stolicy województwa świętokrzyskiego tylko na wycieczkę. Podopieczni Rafała Glińskiego za wszelką cenę chcą wydostać się z nizin PGNiG Superligi, co było widać także w kieleckiej Hali Legionów. Przyjezdni przez długi czas trzymali kontakt z ekipą Łomży Vive Kielce i jakakolwiek strata bramki nie pozostawała bez odpowiedzi.
Istotny przełom nastąpił w 26. minucie meczu, kiedy to na prowadzenie 14:13 wyszła drużyna gości. Wtedy to gola zdobył Dzianis Valyntsau. W ciągu dwóch kolejnych minut w jego ślady poszli Kosta Petrovic oraz Miljan Ivanovic podbijając przewagę Stali Mielec do 16:13. Pod koniec podwyższył Petrovic. Na sekundy przed końcem pierwszej połowy czas wziął Tałant Dujszebajew. Ten manewr poskutkował, bo do siatki rywala przed syreną zdążył trafić Damian Domagala.
Warto odnotować, że w 38. minucie karę dwóch minut za niesportowe zachowanie otrzymał Mateusz Kornecki, który po nieobronionym rzucie karnym kopnął piłkę. Chwilę wcześniej na ławkę odesłany został także Tomasz Gębala. Podwójne osłabienie zostało wykorzystane przez gości, którzy zdobyli 2 gole tracąc tylko 1.
Stal zaprezentowała bardzo agresywną postawę w obronie oraz ogromną dozę ambicji. Po pierwszych 30 minutach trzeba docenić Damiana Procho, który skutecznie strzegł bramki przed kielecką ofensywą. Rezultat na półmetku – 14:17 na korzyść zespołu Rafała Glińskiego.
Zmiana o 180 stopni. Kielczanie w drugiej połowie wrócili do gry
O ile po pierwszej połowie zapachniało sensacją, tak na początku drugiej mistrzowie Polski nie pozostawili wątpliwości, że dla nich w tej potyczce liczy się tylko zwycięstwo. Przyjezdnym nie pomógł Igor Graczyk, który już na samym początku złapał 2 minuty kary.
Chwilę po faulu i oddelegowaniu zawodnika Stali na ławkę pogoń za wynikiem rozpoczął golem z karnego Arkadiusz Moryto, a ślady za nim poszli Uladizslau Kulesh, Cezary Surgiel, Nicolas Tournat oraz Igor Karacic. Ci zawodnicy w ciągu pierwszych 10 minut zdobyli łącznie 9 bramek, na co goście odpowiedzieli tylko czterema trafieniami. W kolejnych minutach różnica poziomów między zespołami była coraz bardziej widoczna. Po 15 minutach było już 28:22, kielczanie w tym czasie odnotowali 14 trafień na 5 zespołu z Mielca.
I wtedy czas wziął Rafał Gliński mając nadzieję, że w ciągu kilkudziesięciu sekund wpłynie na swoich podopiecznych, dzięki czemu Stal wróciłaby do gry, którą widzieliśmy choćby w pierwszej połowie. Interwencja szkoleniowca na niewiele się zdała, bo rozpędzona Łomża Vive Kielce trafiała do siatki seriami. Przez kolejne 7 minut gospodarze zdobyli 4 bramki, na co goście odpowiedzieli jedną. Drużyna z Mielca w ostatnich minutach zaczęła rzucać celnie, ale na odrabianie strat było już za późno. Mistrzowie Polski wygrali tę rywalizację 35:28.
Kolejna potyczka Łomży Vive Kielce już w czwartek. Tego dnia zawodnicy Tałanta Dujszebajewa zmierzą się na wyjeździe z FC Barceloną.
Łomża Vive Kielce – Stal Mielec 35:28 (14:17)
Łomża Vive: Wolff, Kornecki – Surgiel 5, Sićko 1, Gębala, Kulesz 6, Karacić 3, Thrastarson 2, Olejniczak, Dujszebajew 2, Moryto 9, Tournat 2, Domagała 3
Fot. Patryk Ptak