I po przerwie! Łomża Vive Kielce wraca na parkiet. Najbliższym rywalem Handball Stal Mielec
Szczypiorniści mistrzów Polski czekali dwa tygodnie na powrót do gry na najwyższym szczeblu krajowych rozgrywek. Drużyna Tałanta Dujszebajewa zmierzy się na własnym parkiecie z ekipą prowadzoną przez trenera Rafała Glińskiego.
– Cechuje ich bardzo agresywna obrona – zwraca uwagę Krzysztof Lijewski. – Nawet gdy jeden zawodnik przegra pozycję, natychmiast pojawia się drugi. Widać w tym rękę Rafała Glińskiego. W ataku natomiast kluczową postacią dla Stali jest Antonio Pribanić. Myślę, że właśnie na współpracy z obrotowym w dużej mierze opiera się ofensywa Mielca – dodaje.
Drugi trener kieleckiego klubu tuż przed meczem podkreśla, że wszyscy podopieczni wrócili ze zgrupowań cali i zdrowi i to jest teraz najważniejsze. – Prawie wszyscy zawodnicy są do dyspozycji. W trakcie pauzy jedni mieli czas, by na spokojnie dojść do siebie po swoich urazach, drudzy ciężko trenowali, by ponownie naładować baterie – zaznacza Lijewski.
Stal z całą pewnością nie będzie najbardziej wymagającym rywalem kielczan w tym sezonie. Obecnie plasują się na dalekim trzynastym miejscu w tabeli, a komplet punktów zainkasowali tylko raz, co miało miejsce w potyczce z Chrobrym Głogów (30:27). – Stal z meczu na mecz gra coraz lepiej, ostatnio udawało im się zebrać pierwsze punkty, a w poprzednich spotkaniach po prostu nie mieli szczęścia, choć grali dobry handball. Trzeba na nich uważać – przestrzega.
Dodatkowo, szkoleniowiec Krzysztof Lijewski zapowiada, że Łomża Vive Kielce sobotniego rywala nie zlekceważy. – W naszej drużynie za każdym razem musi być entuzjazm, bo każdy chce grać i pokazać trenerowi, że zasługuje na miejsce w składzie. Dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu z Mielcem. Obejrzeliśmy wideo i odrobiliśmy lekcje. Wiemy, że mecz sam się nie wygra, a kolejne dwa punkty są bardzo ważne w walce o Mistrzostwo Polski.
Konfrontacja na linii Łomża Vive Kielce – Handball Stal Mielec odbędzie się w sobotę, 13 listopada. Początek tego starcia o godzinie 16.
Fot. Patryk Ptak