Jechać tyle kilometrów i widzieć zespół, któremu się nie chce? To nie w naturze sportowca
W środę Korona Kielce stanie przed szansą awansu do 1/8 finału Pucharu Polski. Na drodze żółto-czerwonych do zrealizowania tego celu staje outsider Fortuna 1 Ligi Stomil Olsztyn. Faworytem meczu jest ekipa gospodarzy.
Ekipa z Warmii zakotwiczyła na ostatnim miejscu w stawce, gromadząc do tej pory 10 punktów w 15 meczach. - Jest to ostania drużyna w tabeli, jednak po zmianie ustawienia złapali przez chwilę dobry okres. Teraz znowu mają słabszy moment – zauważa opiekun Korony, Dominik Nowak.
49-letni szkoleniowiec zmaga się z poważnymi brakami kadrowymi w swoim składzie. Kontuzje (o nich więcej TUTAJ) są w ostatnim czasie główną determinantą przy desygnowaniu pierwszego składu. Nie inaczej będzie w tym pucharowym pojedynku.
– Nie będę narzekał. Mając określoną grupę muszę myśleć jak postępować, analizować przeciwnika. Pod to ustalamy taktykę. Jest optymizm, przechodzimy do następnego spotkania. Oczywiście, lepiej się pracuje, mając pełną kadrę, ale cieszę się jak zawodnicy podchodzą do tego wszystkiego pod względem mentalnym – zdradza.
Cel na środową potyczkę jest prosty. Kielczanie chcą awansować, więc w składzie Korony, poza wymuszonymi absencjami, nie powinniśmy zaobserwować wiele zaskoczeń. – To jest Puchar Polski, prestiżowe rozgrywki. Podchodzimy tego meczu na sto procent, dlatego zobaczymy na boisku najlepszą „jedenastkę”, pod względem predyspozycji fizycznych i stanu zdrowotnego – zapewnia.
Informacje z obozu rywala osadzają się w zdecydowanie odmiennej narracji. Stomil na horyzoncie ma przede wszystkim najbliższą ligową potyczkę z Zagłębiem Sosnowiec, więc w Kielcach możemy się spodziewać drugiego garnitury Dumy Warmii. - Jeżeli ktoś przyjeżdża 400 kilometrów i ja jako trener, widziałbym zespół, któremu się nie chce... To nie jest w naturze sportowca. Na pewno im się będzie chciało - przestrzega przed lekceważeniem rywala trener Korony.
– Czasami jest tak, że zawodnicy, którzy wychodzą z cienia chcą się pokazać. My przygotowujemy się tak jakby miał zagrać ich podstawowy skład. Analizujemy ich plusy i mankamenty. Nie chcemy, aby ten mecz skończył się dogrywką, czy rzutami karnymi, więc zrobimy wszystko, żeby to stracie zakończyło się po 90 minutach naszym zwycięstwem – przekonuje.
Pierwszy gwizdek meczu Korona – Stomil o godz. 16.
fot. Grzegorz Ksel