Mogę podejść do rzutu karnego ale nie sądzę, żeby to się dobrze skończyło
Już w środowy wieczór kolejny mecz Łomży Vive Kielce w rozgrywkach EHF Champions League. Rywalem Vive będzie ostatni w tabeli Flensburg. Pozycja czołowej niemieckiej drużyny pokazuję dobitnie, do jak ciężkiej grupy trafili kielczanie. – Tutaj nie można myśleć, że jakiś mecz sam się wygra – mówi Tomasz Gębala.
Rozgrywający Łomży Vive Kielce wskazuje również potencjalną przyczynę słabszych wyników drużyny z Flensburga w meczach grupowych. – Oni mają swoją bardzo ciężką ligę, a jeszcze potem dostają bardzo trudne mecze w Lidze Mistrzów, więc mnie to aż tak nie dziwi. Przegrali z Porto ale pamiętajmy, że Portugalczycy się rozwijają i bardzo dobrze grają, o czym też przekonaliśmy się w zeszłym sezonie – ocenia Gębala.
W meczu z Motorem Zaporoże największą bolączką drużyny Tałanta Dujszebajewa były rzuty karne. W tym elemencie zawodnicy Vive zdobyli zaledwie dwie bramki na dziewięć prób. – Oczywiście, że cały czas trenujemy karne. Ja akurat od karnych specjalistą nie jestem. Mogę podejść i spróbować, ale nie sądzę, żeby to się dobrze skończyło – twierdzi szczypiornista Łomży Vive.
Na koniec poruszony został wątek absencji lewego rozgrywającego Łomży Vive Kielce w meczu z Chrobrym Głogów. – Byłem nieobecny z Głogowem, ale z Flensburgiem już gram normalnie – kończy Tomasz Gębala.
Mecz z Flensburgiem już 13 października o godz. 20.45
fot: Anna Benicewicz-Miazga