Kalisz zagrał bez kompleksów ale wraca do domu bez punktów. Łomża Vive Kielce znów niepokonana
Szczypiorniści Łomży Vive Kielce uporali się na własnym obiekcie z Energą MKS Kalisz. Drużyna Tałanta Dujszebajewa, wspierana przez około 1700 kibiców, pokonała ekipę przyjezdną 37:29 (20:15).
Pierwsze 10 minut tego spotkania to wyrównana walka, w której oba zespoły grały punkt za punkt. Po kieleckiej stronie najaktywniejszy był Tomasz Gębala, który w tym czasie cztery razy znalazł drogę do bramki rywala (6:5).
Warto dodać, że pierwsze trzybramkowe prowadzenie kieleckiego klubu zaistniało na tablicy wyników dopiero w 17. minucie, kiedy to rewelacyjną wkrętką do siatki popisał się Arciom Karalek. W kolejnych sekundach tego starcia przepaść dzieląca oba zespoły była coraz bardziej widoczna. W 22. minucie było już 16:11. Kolejne cztery bramki dołożyli Cezary Surgiel, Arkadiusz Moryto (2) i Alex Dujshebaev zamykając tym samym pierwszą połowę wynikiem 20:15.
Początek drugiej odsłony to kontynuacja poczynań obu zespołów z końców poprzedniej części. Do 37. minuty byliśmy świadkami wymiany gol za gol i dopiero po tym czasie dwie bramki z rzędu rzucili podopieczni Tałanta Dujszebajewa. Kielczanie trzymali się bezpiecznego dystansu bramkowego, jaki dzielił obie drużyny. W 47. minucie ta różnica wyniosła 7 bramek (27:20).
W drugiej połowie do bramki wszedł Mateusz Kornecki, który zastąpił w niej grającego przez pierwsze 30 minut Andreasa Wolffa. Niemiec nie zachwycał, bo na 18 rzutów zdołał zablokować tylko trzy. Kornecki stanowił dla rywali trudniejszą zaporę do przejścia.
Warto odnotować, że po 45. minucie goście prowadzeni przez Tomasza Strząbałę podkręcili obroty, czego efektem były trzy trafienia kolejno Marka Szpery, Mateusza Kusa oraz Bartłomieja Tomczaka. Po tej kanonadzie kielczanie odpowiedzieli bramką Karaleka, zaś chwilę później drogę do siatki znalazł grający dla Kalisza Michał Drej. W 51. minucie tej potyczki tablica pokazywała już tylko 28:24.
Czas mijał, a drużyna przyjezdna nie rezygnowała z walki o jak najkorzystniejszy rezultat. Dość długo między ekipami utrzymywała się czterobramkowa różnica. Mistrzowie dopiero pod koniec odjechali i zwieńczyli to zwycięstwo wynikiem 37:29.
Łomża Vive Kielce – Energa MKS Kalisz 37:29 (20:15)
Łomża Vive: Kornecki, Wolff – Vujović 1, Sanchez, Sićko 2, A. Dujshebaev 3, Tournat 4, Faruk, Kulesz 1, Moryto 5, Thrastarson 3, Surgiel 4, Domagała 1, Gębala 5, Karaliok 7, Nahi.
Energa MKS: Krekora, Zakreta – Krępa 2, Tomczak 6, Kamyszek 4, Adamski 7, Kus 2, Drej 1, Pedryc, Góralski, Wróbel, Szpera 5, K. Pilitowski, M. Pilitowski, 1 Bekisz 1, Makowiejew.
Fot. Patryk Ptak