Dublet Łukowskiego i bohater Górski. Korona wygrywa z Podbeskidziem po golu w doliczonym czasie gry!
Co za historia! Korona Kielce wygrała 3:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała, po dwóch bramach Jakuba Łukowskiego i decydującym trafieniu z doliczonego czasu gry, bohatera – Jakuba Górskiego. Kielczanie dwukrotnie prowadzili w tym spotkaniu, jednak za każdym razem sposób na doprowadzenie do wyrównania znajdowali gospodarze, którzy bramkę na 2:2 zdobyli, po skądinąd, kontrowersyjnym rzucie karnym.
Podbeskidzie po słabym starcie rozgrywek wraca na dobre, zwycięskie tory. Górale wygrali ostatnie trzy spotkania i to oni byli postrzegani przez bukmacherów jako faworyt sobotniego starcia. W szeregach gospodarzy na boisku od pierwszej minuty pojawił się były zawodnik Korony – Michał Janota.
W ekipie kielczan nastąpiła tylko jedna, wymuszona zmiana w porównaniu do ostatniego meczu. Kontuzjowanego Piotra Malarczyka zastąpił Mario Zebić.
Koroniarze po raz pierwszy dość groźne zaatakowali w 5. minucie spotkania. Świetne przejęcie w newralgicznej strefie boiska zaliczył Jacek Podgórski. Skrzydłowy kielczan ruszył z piłką prawą flanką, wymienił serię podań z Marcinem Szpakowskim, poczym zacentrował w stronę Adama Frączczaka. Doświadczony snajper jednak minął się z futbolówką i Górale mogli odetchnąć.
Podbeskidzie odpowiedziało 4 minuty później. Po rzucie wolnym Merebashviliego do dogodnej sytuacji doszedł Kamil Biliński. Kapitan i najlepszy strzelec gospodarzy przestrzelił dość wyraźnie.
Te sytuacje nakręciły obie ekipy, które zafundowały zgromadzonym kibicom pod Klimczokiem dobre i intensywne widowisko. Golkiperów obu drużyn zatrudniali m. in. Szymusik, ponownie – Biliński czy Gach. Żadna z tych sytuacji nie przerodziła się w trafienie, na to trzeba było poczekać do 18. minuty pojedynku.
Kielczanie przejęli piłkę na własnej połowie, ta znalazła się po nogami Adama Frączczaka, który momentalnie odwrócił się w kierunku akcji i wyśmienitym podaniem na wolne pole, uruchomił Jakuba Łukowskiego. 25-latek oderwał się od linii obrony i wyszedł sam na sam z Polackiem. Napastnik zachował stoicki spokój, przelobował Czecha i wyprowadził złocisto-krwistych na prowadzenie.
Po tej bramce nastąpiło blisko 10 minut nieustannych ataków gospodarzy. Na szczęście dla kielczan bielszczanom brakowało konkretów. Koroniarze przetrwali napór rywala i przeprowadzili kolejną groźną kontrę. W niej ponownie główną rolę odegrał Frączczak, który opanował piłkę na prawej flance, zszedł z nią do środka i uruchomił nabiegającego Łukasza Sierpinę. 33-latek znalazł się przed idealną okazją do podwyższenia stanu rywalizacji, jednak nieznacznie chybił.
Ta niewykorzystana okazja zemściła się w najgorszym możliwym momencie. Końcówka pierwszej części gry stała pod znakiem dużego przestoju, dlatego nikt, na czele z defensywą kielczan, nie spodziewał się tego co stało się w 44. minucie.
Podbeskidzie, bardzo wolno, rozgrywali futbolówkę na połowie Korony, poczym zaskakująco przyspieszyli, dobrym górnym podaniem do Merebashviliego. Gruzin wzorcowo opanował piłkę i wyszedł górą z sytuacji oko w oko z Konradem Forencem. Chwilę po tym trafieniu sędzia zaprosił drużyny do szatni.
Po zmianie stron oba zespoły wymieniły się kilkoma obiecującymi sytuacjami. Najbliższej przerodzenia jednej z nich na trafienie był Adrian Danek, który odnalazł skrawek w powietrznej przestrzeni i oddał groźny po rzucie rożnym Łukasza Sierpiny.
Co się odwlecze to nie uciecze. Koroniarze odzyskali prowadzenie chwilę później, a dublet skompletował Jakub Łukowski. Napastnik wykorzystał szybko skonstruowaną akcję kolegów, po odbiorze piłki na przedpolu gospodarzy.
Niestety gracze Nowaka nie cieszyli się długo z tej przewagi. W 57. minucie sędzia podyktował wątpliwy rzut karny po faulu Podgórskiego na Merebashvilim. „Jedenastkę” na piątego gola w sezonie zamienił Kamil Biliński.
Ta kontrowersyjna sytuacja podniosła temperaturę zawodów, którą jeszcze mocniej podgrzał Polkowski uderzając barkiem z premedytacją Forenca. Obyło się na żółtej kartce i kliku minutach wstrzymanej gry.
Druga połowa, upływające minuty oraz doskwierający upał, mocno dały się we znaki jej widowisku, które ucierpiało na swojej atrakcyjności. Więcej z gry, co prawda, mięli gospodarze, jednak ostatecznie nie potrafili przekłuć wypracowanej przewagi na decydującą bramkę.
To czego nie uczynili Górale zrealizowali kielczanie. Żółto-czerwoni podobnie jak przy drugim trafieniu bardzo wysoko odebrali piłkę, błyskawicznie transportując ją do ofensywnej linii zespołu. Ponownie kapitalnym czuciem przestrzeni wykazał się Frączczak, asystując przy już trzecim trafieniu, po fenomenalnym rajdzie Jakuba Górskiego. Debiutancka i bezapelacyjnie najważniejsza bramka młodzieżowca w karierze dała Koronie 7. zwycięstwo w sezonie.
Następny pojedynek Korony Kielce w sobotę 18 września. Podopieczni trenera Nowaka podejmą na Suzuki Arenie Sandecje Nowy Sącz. Początek rywalizacji o godz. 20:30.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Korona Kielce 2:3 (1:1)
Bramki: Merebashvili 44’, Biliński 59’ - Łukowski 18’, 53’, Górski 90’
Podbeskidzie: Polacek – Kowalski – Haberek, Frelek (72’ Goku), Janota (Polkowski 54’), Biliński, Merebashvili (72’ Bieroński), Gach (72’ Bonifacio), Scalet, Rodriguez, Gutowski, Mikołajewski (80’ Wypych)
Korona: Forenc – Szymusik, Koj, Zebić, Danek – Sierpina, Oliveira, Szpakowski (80 Petrović), Pogórski (80’ Górski) – Łukowski (90' Lewandowski), Frączczak
Kartki: Frelek, Polkowski, Merebashvili – Forenc, Koj, Górski
fot. Grzegorz Ksel