Spór o Błanika: „Korona zrobiła wszystko zgodnie z przepisami”
W ostatnim dniu okienka transferowego, tj. środa 1 września, Korona Kielce przeprowadziła jeszcze jeden transfer do swoich szeregów. Kielczanie ogłosili pozyskanie Dawida Błanika z Sandecji Nowy Sącz. Jednak klub z Małopolski podważa tę transakcję. – Chcieliśmy to załatwić bardzo profesjonalnie, niestety nie było nam to dane – mówi dyrektor sportowy Korony Kielce, Paweł Golański.
Łukasz Skrzyński, a więc wiceprezes nowosądeckiego klubu, twierdzi w rozmowie z Dziennikiem Polskim, iż przy transakcji (jej wartość to nieoficjalnie 50-60 tysięcy złotych) "naruszone zostały procedury prawne". Klub analizuje sprawę razem z prawnikami i najpóźniej w poniedziałek ma się pojawić stosowny komunikat. Póki co, piłkarz wciąż jest zarejestrowany w Małopolskim Związku Piłki Nożnej.
Poprosiliśmy dyrektora sportowego Korony o komentarz do zajętego przez Sandecję stanowiska. – Sytuacja była bardzo przejrzysta. Dawid miał zapisaną klauzulę odstępnego. Chcieliśmy to załatwić bardzo profesjonalnie. W momencie kiedy otrzymaliśmy pozytywne informacje od sztabu medycznego na temat zdrowia piłkarza, przystąpiliśmy do podpisania umowy. Pieniądze zostały wpłacone na konto Sandecji. Dlatego nie wiem, czym się kierowały władze tego klubu. Uważam, że powinien w takich sytuacjach panować ogólny szacunek, a niestety narodziła się z tego nieprzyjemna sprawa, która ponadto została nagłośniona z drugiej strony tego sporu, co wydaje się być niezrozumiałe. Lepiej dla nich, gdyby próbowali niezwłocznie załagodzić sprawę i załatwić to jak należy – komentuje całą sprawę.
– Znaleźliśmy się w niekomfortowym położeniu. Ktoś podpisał taki kontrakt z taką klauzulą. Nie ukradliśmy zawodnika, nie wykonaliśmy żadnego ruchu za plecami i wbrew Dawida. Wszystko było przejrzyste od samego początku. Nasz prezes zadzwonił do włodarza Sandecji, poprosił o zgodę, aby zawodnik przyjechał dzień wcześniej na testy medyczne, dlatego uważam, że zrobiliśmy wszystko bardzo profesjonalnie. Sam sygnał ze strony zawodnika był jasny, iż traktuje ten ruch jako awans sportowy. Z perspektywy byłego piłkarza czuje się zniesmaczony i zdaje sobie sprawę, że gracz też tak się czuje – dodaje Golański.
Dyrektor sportowy kieleckiego klubu nakreśla, jak wyglądała cała procedura: – Umowa została wysłana z samego rana, około godziny 9. Były zapewnienia ze strony Sandecji, że jak tylko prezes pojawi się w klubie zostanie ona podpisana i niezwłocznie odesłana. Czas mijał, a telefon milczał. To było żenujące, jeśli na początku daje się słowo, a następnie ignoruje próby kontaktu. Człowiekiem jest się przez całe życie, więc skoro ktoś kieruje się takimi zasadami, to niej to zbyt uczciwe podejście – mówi rozczarowany.
Czym zatem kierował się zarząd nowosądeczan? Wydaje się, że jest to akt desperacji. Sandecja traci bowiem główny motor napędowy swojej drużyny. W każdym razie, sytuacja musi znaleźć swoje ujście. Dyrektor sportowy Korony Kielce ma nadzieję na jej koncyliacyjne rozwiązanie. – Może ktoś chciał się wypromować na tym całym zamieszaniu, nie ma pojęcia. Natomiast wiem, iż było to bez sensu. Liczę na to, że gdy emocje opadną, w poniedziałek sprawa zostanie rozstrzygnięta polubownie i Sandecja wyrejestruje zawodnika. Sytuacja jest zerojedynkowa – tłumaczy.
Zawirowania prawne udaremniły możliwość debiutu Dawida Błanika w nowych barwach. Korona przystąpi w piątkowy wieczór do rywalizacji z Miedzią Legnica bez 24-latka. – Rozmawialiśmy to tym. Gdyby Dawid byłby do dyspozycji trenera prawdopodobnie znalazłby się na radarze Dominika Nowaka w kontekście kadry meczowej. Na tę chwilę tematu nie ma. Nie jesteśmy w stanie uprawnić go do gry – przyznaje.
Fot. Maciej Urban/materiały klubowe Korony Kielce