Jurecki pod wrażeniem Dylana Nahiego: To zawodnik wszechstronny
Łomża Vive Kielce pokonała w rozgrywanym przed własną publicznością Hali Legionów sparingu Azoty Puławy 35:27. Kieleccy kibice po raz pierwszy - i jedyny, przynajmniej na czas sparingów - mieli okazję obejrzeć w akcji nowego zawodnika mistrzów Polski Dylana Nahiego. Francuz robił na parkiecie różnicę, a pod wrażeniem jego gry byli nawet gracze przyjezdnych. - To zawodnik wszechstronny - komplementował go po spotkaniu Michał Jurecki, który kolejny raz przyjechał do Kielc w roli rywala.
"Dzidziusia" zabrakło co prawda na boisku z powodu kontuzji, ale z uwagą obserwował poczynania swoich obecnych oraz byłych kolegów. - To z powodu urazu przywodziciela. Lekkie naciągnięcie, ale nie chcemy ryzykować. Sezon jest długi, przed nami dużo ważnych meczów, a sparingi do nich nie należą - przekonuje Jurecki, który z kieleckim klubem zdobył osiem tytułów mistrza Polski oraz dziewięć krajowych pucharów, a w 2016 roku sięgnął po triumf w Lidze Mistrzów.
Uwagę doświadczonego rozgrywającego przykuł szczególnie Nahi. - Ma solidną posturę, co sprawia, że może grać na wielu pozycjach w obronie. To wszestronny zawodnik. Moim zdaniem spokojnie poradziłby sobie nawet na rozegraniu - komplenetuje go zawodnik Azotów Puławy.
Francuz zdobył przeciwko puławianom dwie bramki. W Hali Legionów po raz pierwszy zagrał też Hiszpan Miguel Sanchez-Migallon, który zakończył spotkanie bez trafienia. Najskuteczniejszy był po raz kolejny niezawodny Arkadiusz Moryto.
Kielczanie zaczęli od mocnego uderzenia i prowadzenia 6:1. Do przerwy wygrywali natomiast 20:13. - Zawiodły pierwsze minuty. Wynik 6:1 dla gospodarzy ustawił wynik, który kontrolowali do końca. W drugiej połowie graliśmy lepiej, szczególnie w obronie. To spowodowało, że udało się dojść na kilka bramek, ale przeciwko takiej drużynie, jak Łomża Vive Kielce, ciężko w końcówce coś ugrać - uważa Jurecki, który pokusił się też o wnioski po meczu w Kielcach.
- Musimy grać mocniej w obronie. W ataku zrobiliśmy sporo głupich błędów, było mało ataków w stronę bramki, zamiast tego dużo, jak ja to mówię "w stronę trybun". Z taką drużyną, jak Kielce, nie można sobie na to pozwolić. Trzeba iść do przodu, grać sparingi z najlepszymi, bo nie jest sztuką wygrywać dziesięcioma bramkami z teoretycznie słabszymi rywalami. Sztuką jest zagrać w Kielcach, nawet przegrać, ale wyciągnąć takie wnioski, aby na przyszłość było dużo lepiej - podkreśla.
Dla ekipy Azotów Puławy był to ostatni mecz sparingowy przed rozpoczęciem batalii w europejskich pucharach. W sobotę brązowi medaliści poprzedniego sezonu PGNiG Superligi rozegrają pierwszy mecz z chorwackim MRK Sesvete w ramach kwalifikacji do Ligi Europejskiej. Popularny "Dzidziuś" cieszy się na powrót do gry o stawkę.
- Nikt ze sportowców nie lubi okresu przygotowawczego, są długie treningi, trzeba poświęcić wiele czasu na regenerację. Trzeba swoje wybiegać i popodnosić, żeby potem była siła - przekonuje.
Okresu przygotowawczego nie kończą natomiast zawodnicy Łomży Vive. Kolejne sparingi kielczanie zagrają w sobotę - w niemieckim Poczdamie zmirezą się z trzecioligową drużyną gospodarzy VfL Poczdam (ten sparing potrwa 30 minut), a także w pełnym wymiarze czasowym z Füchse Berlin. Pierwsze spotkanie PGNiG Superligi kielczanie rozegrają w sobotę, 4 września, o godzinie 16.30 na wyjeździe z Sandrą Spa Pogonią Szczecin.
fot: Mateusz Kaleta