Malarczyk: Jeśli chodzi o niemieckich właścicieli... Dla mnie to był żart
Trwa odbudowa Korony Kielce, jaka ostatnich lat funkcjonowania nie będzie mogła zaliczyć do udanych. Jednym z budowniczych „żółto-czerwonych” jest Piotr Malarczyk, który do klubu ze stolicy regionu dołączył podczas letniego okienka transferowego. – Obecna sytuacja to wynik tego, co działo się w latach poprzednich. Kiedyś Korona działała na stabilnym poziomie. I to zostało zepsute lekką ręką – mówi kielecki defensor.
To już trzecia przygoda Malarczyka z Koroną Kielce. Jak sam podkreśla, bardzo dobrze wspomina czasy „Bandy Świrów”. – Zwłaszcza w początkowym okresie mieliśmy dobre wyniki i wszyscy utożsamiali się z Koroną. To najlepszy czas jeśli rozmawiamy o względach sportowych, czy postrzeganiu klubu w Polsce i regionie. Bardzo dużo pozytywów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Korona zainauguruje sezon jednak na Suzuki Arenie
Wychowanek Korony Kielce odchodzi z Legii Warszawa
Zgoła inaczej rysują się wspomnienia związane z jego drugim pobytem w Kielcach. – Jeśli chodzi o niemieckich właścicieli... (długa wymowna cisza). Dalej jestem zawodnikiem i nie mnie oceniać niektóre rzeczy, ale dla mnie to był żart – zaznacza.
– Nie da się pewnych rzeczy sprawdzić, czy uniknąć. Tego się nie planuje i nikt się tego nie spodziewał. Ale niektóre rzeczy, które działy się w tamtym okresie, to był żart – dodaje stanowczo.
Teraz Korona jest w innej sytuacji. „Żółto-czerwoni” roku temu wrócili w ręce miasta i z pomocą inwestorów próbują wspiąć się na najwyższy szczebel rozgrywek. – W przeszłości kielecki klub funkcjonował na stabilnym poziomie. Raz lepiej, raz gorzej, ale nie schodził poniżej pewnego poziomu. Czy to marketingowo, wizerunkowo, czy sportowo. Bardzo łatwo jest coś zepsuć w piłce nożnej i tutaj to zostało zepsute lekką ręką – zauważa obrońca Korony.
Malarczyk zwraca uwagę, że klub z Kielc musi odbudować dobre imię, markę, prasę, a także zaufanie kibiców. I na to potrzebny będzie czas. – Sporo się zmieniło. To nie jest tak, że Koronę weźmie nowy właściciel i wszyscy wokół nagle nabiorą zaufania. Kibice są z klubem na dobre i na złe, ale każdy ma swoją granicę wytrzymałości. Patrząc na to, co się dzieje, każdy miał dość.
– Teraz potrzebny będzie czas na odbudowę. To zadanie dla wszystkich; od zawodników, przez właścicieli, prezesów, dyrektora sportowego, po marketing, który już wykonuje fajną pracę. Nasza rola w tym, żeby Korona znów była postrzegana jako poważny klub funkcjonujący na normalnych i współczesnych zasadach – twierdzi Malarczyk.