Stres i wzruszenie. Lijewski: Poradziliśmy sobie z presją
Łomża Vive Kielce była bezlitosna dla Grupy Azoty Tarnów i w jednostronnym finale Pucharu Polski rozbiła rywali 42:20, sięgając pod dwunasty z rzędu i siedemnasty w historii triumf w tych rozgrywkach. Mecz, choć do jednej bramki, miał swoją historię. Był to ostatni Puchar Polski Krzysztofa Lijewskiego i debiut na ławce trenerskiej Tomasza Błaszkiewicza, który zastąpił tymczasowo zawieszonego Talanta Dujszebajewa. -Stres był ogromny - mówi pracujący na codzień z bramkarzami szkoleniowiec.
- Na co dzień jestem z tyłu, zajmuję się bramkarzami, a tutaj na świeczniku tych emocji było mnóstwo. Chłopaki wiedzieli co mają grać, więc dla nich to była formalność. Trener spędził dużo czasu nad ułożeniem każdej akcji i zmian. Trzeba było tylko dopilnować rotacji zawodników i czasu - podkreśla Tomasz Błaszkiewicz.
- Jestem bardzo dumny, że po raz kolejny wygrywamy finał. Historia pamięta zwycięzców, a nie finalistów - mówi Krzysztof Lijewski, asystent trenera, który zagrał również jako zawodnik.
- Jak na taki debiut z tyloma trenerami, wszystko ułożyło się bardzo dobrze. Tomek Błaszkiewicz, mimo lekkiego stresu przed meczem, poradził sobie świetnie. Komunikacja była udana, nie było sytuacja, w której byśmy się nie dogadali. Wcześniej tego nie trenowaliśmy, wszystko wyszło "w praniu" - zaznacza 37-latek.
Mecz był jednostronny już od pierwszych minut spotkania. Kielczanie zdominowali Grupę Azoty Tarnów w każdym elemencie, nie spuścili z tonu ani na chwilę i wygrali bardzo wysoko. Zagrała szeroka kadra, włącznie z 17-letnim Farukiem Yusufem, który z karnego był autorem bramki nr 40.
- Grasz tak, jak przeciwnik pozwala. Przed meczem wiedzieliśmy, że jesteśmy faworytami, ale musieliśmy dźwignąć presję. Zagraliśmy jeden z lepszych handballi w tym sezonie. Drużyna z Tarnowa zrobiła duży krok, awansując do finału Pucharu Polski, a my musieliśmy ten finał wygrać, presja była na nas. Po raz kolejny sobie z nią poradziliśmy - nie ma wątpliwości "Lijek".
To właśnie doświadczony 37-latek podniósł w górę pierwsze w tym sezonie trofeum, choć w Kalisz był też obecny kapitan Andreas Wolff. - To było obgadane już grubo przed finałem. W lutym Talant zapytał chłopaków, czy będą mieć coś przeciwko, jeśli to ja odbiorę puchar od prezesa związku w roli kapitana. To mój ostatni Puchar Polski w karierze i wzruszająca chwila - nie krył radości Lijewski.
W środę Łomża Vive Kielce może przypieczętować osiemnaste w historii klubu mistrzostwo Polski. Stanie się tak, jeśli pokona w Mielu Stal. Sezon zakończy niedzielna "święta wojna" w Hali Legionów.
fot: Patryk Ptak