Korona godnie przywitała kibiców na Suzuki Arenie. Pewne zwycięstwo z GKS-em Bełchatów
Żaden z ponad dwóch tysięcy kibiców, którzy pojawili się po blisko pół roku na Suzuki Arenie, nie mógł żałować swojej decyzji. Kielczanie, tak jak zapowiadali, zagrali dla swoich fanów i pewnie, bo 3:0, pokonali autsajdera Fortuna 1. Ligi – GKS Bełchatów. Wszystkie bramki dla złocisto-krwistych padły w pierwszej połowie, a ich autorami byli Marcin Szpakowski, Jacek Kiełb oraz Jacek Podgórski.
W wyjściowej jedenastce kielczan, w porównaniu do ostatniego starcia w Nowym Sączu, zaszły trzy zmiany. Do składu, kosztem Rafała Kobrynia oraz Filipe Oliveiry, wskoczyli Grzegorz Szymusik i Marko Pervan. Roszady objęły również pozycję między słupkami, gdzie w miejscu Jakuba Osobińskiego stanął Marceli Zapytowski.
Złocisto-krwiści mogli się podobać od samego początku rywalizacji. Podopieczni Nowaka zawładnęli wydarzeniami na boisku, grali szybko i kombinacyjnie, co bardzo szybko przełożyło się na pierwsze trafienie spotkania.
W 10. minucie gry Jacek Podgórski zdecydował się na indywidualny rajd prawą flanką boiska, zszedł do środka i posłał prostopadłe podanie do nabiegającego z głębi pola karnego Marcina Szpakowskiego. Młodzieżowiec stanął oko w oko z golkiperem przyjezdnych, zachował chłodną głowę, minął bramkarza i umieścił futbolówkę w siatce. Było 1:0.
Gospodarze poczuli krew i nie zamierzali redukować biegu, wręcz przeciwnie , ruszyli po kolejną bramkę. A na tę nie trzeba było długo czekać. Żółto-czerwoni ponownie bardzo sprawnie przemieścili piłkę w boczny sektor boiska, gdzie tym razem pokazał się Grzegorz Szymusik. Prawy obrońca opanował futbolówkę na wysokości pola karnego bełchatowian, wypatrzył Jacka Kiełba, który znajdował się w świetlne bramki rywala i po podaniu kolegi dopełnił formalności, pakując piłkę do bramki z najbliższej odległości. Po kwadransie gry było 2:0.
10. minut później rezultat meczu powinien być jeszcze bardziej okazały. Korona wyprowadziła kolejną groźną kontrę, po której oko w oko z Niżnikiem stanął Marko Pervan. Chorwat nie wytrzymał presji i trafił prosto w golkipera GKS-u. Ta szansa mogła się błyskawicznie zemścić, bowiem w kolejnej akcji to goście doprowadzili do stuprocentowej okazji, jednak podobnie jak po drugiej stronie boiska, świetnie ze swojej roli wywiązał się bramkarz – Marceli Zapytowski. To co nie udało się w 25. minucie, ziściło się na 3 minuty przed zakończeniem pierwszej odsłony, po długim czasie dużo gorszego okresu starcia.
Koroniarze do skutku niepokoili lewą flankę bełchatowian i znowu tą stroną przeprowadzili zabójczą kombinacje dla przyjezdnych. Tym razem do siatki trafił Jacek Podgórski, który zdobył prawdopodobnie jedną z najłatwiejszych bramek w karierze, finalizując akcję strzałem do pustej bramki, po tym jak golkiper Brunatnych wypluł futbolówkę uderzaną przez Jakuba Łukowskiego.
Korona schodziła do szatni z trzybramkowym prowadzeniem.
Po przerwie szkoleniowiec ostatniej drużyny Fortuna 1. Ligi musiał reagować. Wraz z gwizdkiem oznajmiającym początek drugich czterdziestu pięciu minut wprowadził na murawę czterech nowych graczy.
Jednak te nie przyniosły wymiernych rezultatów. GKS był bezzębny, co prawda od czasu do czasu potrafił dojść do pozycji strzeleckiej, jednak większość z tych uderzeń nie mogło wywołać skoku ciśnienia u Zapytowskiego.
Korona nie czuła presji oponenta i zdecydowanie spuściła z tonu. Ciągle tworzyła dużo dogodnych okazji, lecz w ich skutecznej finalizacji przeszkadzało wkradające się rozprężenie, które przekładało się na niedokładność w newralgicznych strefach boiska.
Podopieczni Nowaka nie byli tak pazerni na gole jak w pierwszej połowie meczu, dowieźli wywalczoną przewagę do końcowego gwizdka i triumfowali drugi raz pod jego wodzą.
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Teraz Korona wybierze się do Rzeszowa, gdzie w niedziele 23 maja podejmie miejscową Resovię. Początek rywalizacji o godz. 19:05.
Korona Kielce - GKS Bełchatów 3:0 (3:0)
Bramki: Szpakowski (10’), Kiełb (15’), Podgórski (42’)
Korona: Zapytowski – Szymusik (76’ Thiakane), Szarek, Zebić, Lisowski (76’ Kobryń) – Podgórski (63’ Rybus), Gąsior, Szpakowski (76’ Bielka), Pervan (68’ Petrović), Łukowski – Kiełb
GKS: Niżnik - Sierzcyński, Kunka, Magiera, Szymorek – Laskowski (46’ Bator), Pawlik (46’ Ryszka), Gancarczyk, Grzelak (80’ Winsztal), Flaszka (46’ Mas) – Šabala (46’ Łapiński)
Żółta kartka: Gancarczyk
Fot. Mateusz Kaleta