Moryto: Nie ma traumy, jeśli chodzi o karne
Do dziwnej i rzadko spotykanej sytuacji doszło w meczu Łomży Vive Kielce z MMTS-em Kwidzyn. Sędzia odgwizdał błąd Arkadiusza Moryty przy rzucie karnym. - Arbiter chyba chciał się popisać znajomością przepisów - stwierdził po meczu prawoskrzydłowy Łomży Vive Kielce.
Jak wyglądała cała sytuacja, która miała miejsce na początku pierwszej połowy? - Jeszcze nie postawiłem nogi do rzutu, kozłowałem piłkę tak, jak zwykle to robię. Sędzia chyba uznał, że jestem już ustawiony do rzucania i zabrał mi piłkę pod pretekstem tego, że zrobiłem kozioł po gwizdku - relacjonuje Moryto.
- Plus taki, że tym razem nikogo nie uszkodziłem - śmieje się zawodnik mistrzów Polski.
25-latek nie ma w ostatnim czasie szczęścia do karnych. W meczach z Paris Saint-Germain i Orlen Wisłą Płock oglądał czerwone kartki za rzuty w twarze rywali. - Tamte rzuty oczywiście nie były zamierzone, szczególnie ten z Wisłą Płock, bo chciałem rzucić bardziej w bok, a piłka mi się trochę przykleiła. Inaczej było z Paryżem, bo tam chciałem rzucić w okolice głowy, obok ucha, ale się nie udało. Mimo wszystko nie ma traumy, jeśli chodzi o te rzuty karne - przekonuje.
Kielczanie wygrali całe spotkanie z MMTS-em Kwidzyn 40:26. Początek był wyrównany, ale gdy rozkręcili się, nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń.
- Trener powiedział, że miło się na nas patrzyło, a skoro trener tak mówi, to tak jest. Na początku Kwidzyn się fajnie postawił, do około dwudziestej piątej minuty wygrywaliśmy chyba tylko dwiema bramkami. Pierwszą połowę rywale grali naprawdę fajnie i szybko. Trener Jaszka jest ich trenerem, moim też był, więc wiem, jak podchodzi do grania – stara się właśnie wymagać od zespołu, by grał szybko - podsumowuje Arkadiusz Moryto.
W środę Łomżę Vive Kielce czeka pierwszy mecz w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Kielczanie zmierzą się we Francji z HBC Nantes. Początek tego spotkania o godz. 20:45.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze