Równo rok od ostatniego meczu bez obostrzeń. I pierwszego Macieja Bartoszka w Koronie Kielce
Dokładnie rok temu, 9 marca 2020 roku, odbył się w Polsce ostatni mecz piłkarski rozegrany bez obostrzeń przed pandemią COVID-19. Było to spotkanie na Suzuki Arenie. Korona Kielce wygrała 1:0 z ŁKS-em Łódź, a kielczan po raz pierwszy po powrocie do Kielc z ławki trenerskiej poprowadził Maciej Bartoszek.
To było też jedno z ostatnich spotkań dających Koronie nadzieję na utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Zwycięstwo z ŁKS-em zapewnił jej w 53. minucie meczu pewnym strzałem z rzutu karnego Adnan Kovacević. Na trybunach Suzuki Areny zasiadło wówczas 4678 kibiców.
Zaledwie dwa dni później zapadła decyzja o rozgrywaniu spotkań piłkarskich bez publiczności. Następna kolejka rozgrywek już się jednak nie odbyła - 13 marca podjęto decyzję o zawieszeniu wszystkich wydarzeń sportowych, początkowo - do końca marca.
Impas trwał aż do końcówki maja. Wtedy drużyny wróciły do gry. Korona zanotowała świetne otwarcie - pokonała na wyjeździe 4:1 Wisłę Płock. To było jednak jej przedostatnie zwycięstwo w sezonie. Serią dziewięciu meczów bez wygranej żółto-czerwoni pożegnali się z PKO Ekstraklasą. W ostatniej kolejce na pocieszenie pokonali 3:1 ŁKS Łódź.
Kibice wrócili na stadiony w czerwcu. Na ponad piętnastotysięcznej Suzuki Arenie udostępnione dla fanów zostało 3366 miejsc. Pierwszym meczem, jaki fani zobaczyli z trybun, było spotkanie z Rakowem Częstochowa (0:1).
Również z kibicami rozpoczął się nowy sezon Fortuna 1. Ligi - aż do 8. i 9. kolejki. Wtedy kraj został podzielony na strefy. W Kielcach, objętych od 10 października 2020 strefą czerwoną, wszystkie wydarzenia sportowe zaczęły znów odbywać się bez udziału kibiców. Taki rzeczy trwa do dzisiaj.
Od roku, odkąd w Polsce trwa pandemia COVID-19, trenerem Korony jest Maciej Bartoszek. 44-letni szkoleniowiec poprowadził żółto-czerwonych w 33 meczach, notując 10 zwycięstw, 7 remisów i 16 porażek, zdobywając 1,12 punkta na mecz.
Rok temu rozegrano ostatni dotychczas w Polsce mecz bez żadnych obostrzeń dotyczących wpuszczania kibiców na trybuny ???? https://t.co/eG4uiYKF2F
— Marcin Długosz (@DlugoszMarcin) March 9, 2021
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
rok pozniej, dramat trwa, tylko poziom nizej
Szczerze mówiąc, to wolałbym chyba, żeby Korona po spadku z ESA upadła i zaczęła od 4. Ligi.
Za te 5 milionów, które poszły na spłatę "pożyczek" od Hundsdorferów, można by budować zdrowy klub przez 3 lata i nie musieć spłacać takich kwiatków i trupów z szafy Zająca jak Luka Kukić. Albo zbudować w końcu tę cholerną bazę treningową, żeby małolaty miały gdzie trenować, bo głównie na nich zarabiają polskie kluby.
A tak mamy totalną mizerię i kolejny rok w pierwszej lidze, która jest najbardziej wymagająca finansowo przez brak transz z C+. Przychody z praw telewizyjnych prawie żadne, jakieś mecze bez komentarza, dodatkowo brak kibiców.
Dobrze, że trafił się Dulnik, ale on się nie zna na piłce i swoje błędy będzie musiał jeszcze popełnić.
Pewnie parę trupów z szafy wyskoczy, bo kto wie co tam podpisywał Krzychu Z.
40 koła zgarniał, żałował na ludzi z biura prasowego, dlatego szkoda, że z miejskich pieniędzy spłaca się tych zarabiających najwięcej, którzy szczególnie zawiedli.
A z klubu odchodzą tacy ludzie jak "Rooney".
Zawodnicy nie mieli płacone parę miesięcy, więc zero pretensji do trenera. Szacun, że przyszedł w beznadziejnej sytuacji.
Na jesieni też było średnio z funduszami. Ale obecnie jest normalniej i dlatego mam pretensje do trenera, sam sobie wybrał zawodników, a nie wzmocnił wystarczająco obrony, choć jest kasa na środkowych 11 pomocników, a zapomnieli o lewonożnym stoperze do 3-5-2 i musi grać R.Sz.
Panie Dulnik ten łysy skręcił Pana
Wiadomo, jak nie idzie, to szuka się wszelkich możliwości. A Bartoszek dodatkowo nie chciał "normalnej pensji", tylko zgodził się pomóc po kosztach.
Do utrzymania zabrakło aż 10 pkt, myślę, że przy tamtym składzie (Cecarić i Papadopoulos w ataku) żaden trener by tego nie wyciągnął. Główne błędy Korony to fatalny prezes, dziwni właściciele nie dający kasy, którzy się obrazili i osobowość Lettieriego + jakieś fatalne akcje z asystentami z Gruzji.
Smyła i Bartoszek to już było chwytanie się brzytwy. Najgorsze, że obecnie nie gramy ani atrakcyjnie, ani skutecznie. Typowa polska rąbanka bez fantazji, od której bolą oczy.
Powinni zakazać finansowania sportu zawodowego z publicznych pieniędzy, bo taka miejska kroplówka to patologia.
Ciepłe posady, kontrakty, a budżety samorządów są w fatalnym stanie. Miasto powinno najpierw budować szkoły i drogi, a potem myśleć o płaceniu 50 tysięcy Luce Kukiciowi.
Jakieś bajki o przełożeniu na "marketing" i reklamę miasta = turystów to jest bujda. Wspierać szkolenie młodzieży, a nie słabych piłkarzy.
Większości mieszkańców piłka nawet nie interesuje.
Można być wielkim umysłem i wielkim biznesmenem (jak np. Królewski i Mioduski) lub mieć po prostu bardzo dużo pieniędzy jak Wojciechowski. I nie mieć wyników na miarę potencjału.
Piłka to specyficzny kawał chleba i wielu właścicielom się wydaje, że to taki biznes, jak inne branże. Że skoro oglądali mecze, to mają jakieś pojęcie o piłce. Bo przecież piłka jest taka prosta :)
Otóż nie. Wielu z nich musi najpierw poznać jak to działa i słuchać mądrzejszych od siebie. Nauka przychodzi z doświadczenia i wniosków po swoich błędach, miejmy nadzieję że prezes i A.Dulnik szybko przebrną przez ten etap.
W Polskiej piłce nadal największe braki są w gabinetach. Ludzie nie chcą się uczyć i dokształcać, bo "wszystko wiedzą najlepiej" i przepalają pieniądze. Całe morze pieniędzy na pensje dla słabych zawodników.
Zamiast zatrudnić 2 skautów i 2 analityków i ich licencje do oprogramowania, którzy zmniejszają ryzyko wpadek transferowych i pomagają badać zawodnika w różnych ustawieniach taktycznych i tworzenie bazy danych z profilami (także osobowości), to trzeba rezerwowego bramkarza za 30 tysięcy z polecenia znajomego menago.
Właśnie przez takie schematy dostajemy od lat bęcki w eliminacjach do pucharów i piłka wygląda jak wygląda, słabi piłkarze jadą na nazwiskach, bo w klubach nie ma odpowiedzialności za wyniki. Zamiast posiłkować się statystykami, które pokazują regres zawodnika, oni nadal mają nadzieję, że ktoś "odpali". To jest patologia.
A dyrektorzy sportowi i prezesi, którzy zwalniają trenera wybranego przez nich rok wcześniej - powinni pierwsi podpisać swoją dymisję.
Już widzę twoją ogromną działalność, aż boli zrywać pracusiu.