Łomża Vive Kielce pokazała charakter. Wyszparała wygraną po zaciętym meczu z MOL-Pick Szeged
Łomża Vive Kielce zrehabilitowała się za wysoką porażkę w Paryżu z PSG. Kielczanie pokonali w swoim przdostatnim meczu grupowym MOL-Pick Szeged 30:26. Mecz był bardzo wyrównany, a kielczanie wyszaprali wygraną w końcówce. W kluczowym momencie ciężar gry na swoje barki wziął Alex Dujshebaev - najskuteczniejszy zawodnik na boisku, autor ośmiu bramek.
Trener Talant Dujszebajew miał do swojej dyspozycji tych samych zawodników, co przeciwko PSG. Jednak nie wszyscy pojawili się na Węgrzech na boisku. Na ławce zostali Cezary Surgiel, czy Uladzislau Kulesz. W ekipie gospodarzy na placu boju oglądaliśmy za to byłego gracza mistrza Polski – Dejana Bombaca.
To gospodarze zaczęli od prowadzenia 2:0. Przewaga Węgrów nie utrzymała się jednak długo i pierwsza połowa toczyła się pod znakiem wymiany ciosów. Po bramce Moryty z karnego to kielczanie w 19. minucie wyszli na dwie bramki przewagi, prowadząc 9:7. Ostatecznie kielczanie dali doprowadzić do wyrównania, syrena kończąca premierowe 30 minut wybrzmiała przy stanie 14:14.
W ekipie Picku Szeged należy wyróżnić bramkarza Rolanda Miklera. To za jego sprawą Łomża Vive w końcówce pierwszej połowy przez blisko 4 minuty nie potrafiła znaleźć drogi do bramki. Węgier bronił z 36-procentową skutecznością. Po stronie kielckiej dobre otwarcie zanotował obrotowy Arciom Karaliok.
Druga odsłona rywalizacji zaczęła się identycznie jak pierwsza – od dwubramkowej przewagi zawodników z Szeged. I podobnie jak wtedy, kielczanie ponownie szybko wrócili do rywalizacji, wychodząc na prowadzenie 17:16 w 37. minucie gry.
Do 10. minuty drugiej części partii sędziowie aż czterokrotnie wskazywali na siódmy metr od bramki. Po dwa rzuty karne przyznano każdej z ekip.
Kielczanie na potęgę marnowali okazję do odskoczenia oponentom na dwa trafienia różnicy. Na przeszkodzie stało niedokładne rozegranie czy węgierka obrona, a kiedy udało znaleźć się lukę w defensywie jak mur z ziemi wyrastał Roland Mikler.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Kielczanie na 11 minut do końca dopięli swego i za sprawą Alexa Dujshebaeva odskoczyli najpierw na dwie, a chwilę później na trzy bramki przewagi. Hiszpan ciągnął na plecach swoją ekipę w końcówce meczu i ostatecznie poprowadził ją do wygranej 30:26. Sam był najskuteczniejszy na boisku i zdobył osiem bramek.
W przyszły czwartek Łomża Vive Kielce zagra w Hali Legionów ostatni mecz fazy grupowej z SG Flensburgiem-Handewitt. Początek tego meczu o godz. 18:45. Wcześniej, w sobotę o godz. 16:00 zmierzy się w Szczecinie z Sandrą SPA Pogonią w ramach 15. serii PGNiG Superligi.
MOL-Pick Szeged - Łomża Vive Kielce 26:30 (14:14)
MOL-Pick: Mikler, Alilović - Kallman, Bodo 2, Canellas 3, Heningman, Radivojević 4, Gaber 5, Sostarić 4, Kasparek 1, Stranovsky 1, Bombac 2, Rosta 2, Żytnikow 2
Łomża Vive: Wolff, Kornecki - Vujović, Olejniczak 3, Sićko 4, A. Dujshebaev 8, Tournat 3, Karacić 4, Kulesz, Moryto 3, Surgiel, Kaczor, D. Dujshebaev, Gębala, Karaliok 5
fot: Patryk Ptak
Wasze komentarze
Branko niestety się zatrzymał, dziś tragiczne rzuty, wszystko w Miklera, w obronie też kiepsko.
Martwi mnie też gra obronna Nicolasa. Za łatwo daje się ogrywać na proste zwody.
Alex to lokomotywa napędowa, ale musi mieć większe wsparcie. Kara dziś dużo pomógł, podobnie jak Karalek. Szymon oprócz dwóch niepotrzebnych strat i przestrzelonego rzutu, całkiem dobrze. Oby Kulesh się obudził.