Maraton dał się we znaki. Łomża Vive Kielce zatrzymana przez Mieszkow, wraca z porażką
Nie był to dzień Łomży Vive Kielce. Mistrzowie Polski nie sprostali w meczu 11. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Mieszkowowi Brześć. W Pałacu Sportu „Victoria” zaczęli dobrze, ale przez pięćdziesiąt minut pozostawali w cieniu rywali. Bohaterem gospodarzy został Stas Skube - autor siedmiu bramek i dwunastu asyst. Kielczanie przegrali 30:35.
Żółto-biało-niebiescy przystąpili do tego spotkania z marszu, po zaledwie jednym treningu i podróży po meczu z FC Porto. To mocno dało im się we znaki.
Co prawda mistrzowie Polski rozpoczęli mecz obiecująco, od prowadzenia 2:0, ale potem role się odwróciły. Mieszkow doprowadził do remisu 5:5 i wyszedł na prowadzenie, które w pierwszej połowie sukcesywnie powiększał. Mistrzom Polski brakowało spokoju i skuteczności w ataku. Były też błędy w obronie. Łatwo dawał się ogrywać Michał Olejniczak, który z konieczności pomagał drużynie na skrzydle.
W zespole gospodarzy liderem był Stas Skube, który celnie rzucał, ale i asystował. Dobrą zmianę w bramce dał też Ivan Matskevich, który od razu po wejściu na boisko popisał się rewelacyjną podwójną interwencją przy karnym i dobitce Vujovicia. W pierwszej połowie miał 43% skutecznych obron. Z kolei znacznie mniejszą niż 50% skuteczność w ataku mieli kielczanie. Gospodarze wykorzystywali też doping swoich kibiców, którzy nieśli ich po kolejne bramki.
Na zimnej Białorusi termometry wskazywały -11 stopni Celsjusza. Niestety na dodatni wynik po pierwszych trzydziestu minutach liczyć nie mogli też szczypiorniści mistrzów Polski, którzy przegrywali 11:15.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Rozkręcał się też wypożyczony z Łomży Vive Paweł Paczkowski, który w całym meczu zdobył pięć bramek w sześciu rzutach. Mieszkow przechodził kielecką defensywę z dużą łatwością. Pokazywał to też przy rzutach karnych, w których gracze gospodarzy dwukrotnie zakpili sobie z Wolffa, pokonując go sprytnymi lobami.
Bohaterem Mieszkowa został Stas Skube - autor siedmiu bramek i dwunastu asyst. Najskuteczniejsi w Łomży Vive byli Alex Dujshebaev i Arciom Karaliok, którzy zdobyli po pięć bramek.
Dla kielczan była to druga porażka w tym sezonie Ligi Mistrzów. W czwartek, 18 lutego, kielczanie podejmą w Hali Legionów z Elverum HB (godz. 18:45). Wcześniej, w niedzielę czeka ich mecz PGNiG Superligi z Azotami Puławy (godz. 19:15).
Mieszkow Brześć - Łomża Vive Kielce 35:30 (15:11)
Mieszkow Brześć: Pesić, Matskevich - Budzeika 1, Panić, Yurinok 1, Skube 7, Shumak 5, Baranau, Razgor 2, Paczkowski 5, Obranović 5, Selvasiuk 3, Vailupau 4, Malus, Vranjes 2, Silko
Łomża Vive Kielce: Wałach, Wolff - Vujović 2, Olejniczak 2, Sićko 3, A. Dujshebaev 5, Tournat 1, Karacić, Kulesz 4, Moryto 3, Surgiel 1, Kaczor 1, D. Dujshebaev , Gębala 1, Karaliok 5, Gudjonsson 3
Wasze komentarze
Szkoda pieniędzy na ręczną marnować, skoro nawet ci, co ręczną ogarniają robią z tego sportu jakiś cyrk.
Oddadź hajs na Koronę, tam jest większy potencjał.
Kasa na Koronę? To serio, czy próba rozśmieszenia? W Koronie jest potencjał? Do czego? Pamiętajmy, że piszemy tu o lidze mistrzów, czyli o czymś dla Korony abstrakcyjnym, z resztą tak samo jak gra w ekstraklasie. Nie piszmy na forum ręcznej o zespole nożnych miernot z poziomem okręgówki.
Vive miało słabszy mecz. Nie wiem, kwestia podróży, zmęczenia, zbyt krótkiego czasu pomiędzy meczami, powrotu do normalnego rytmu sprzed przerwy? Ocenę należy zostawić na koniec rozgrywek, a nie po jednym meczu likwidować klub od razu. To też są ludzie. Nie podoba się to nie oglądać i tyle, albo przerzucić się na np snooker lub szachy - piękne dyscypliny sportu, i spokojniejsze na pewno.
Kibicom Korony zycze powrotu do Ekstraklasy (za kilka lat)