Emocje do końca! Świetny Alex, kluczowa obrona Korneckiego. Mistrzowie Polski lepsi od Porto
Liga Mistrzów wróciła do Hali Legionów w najlepszym możliwym wydaniu. Łomża Vive Kielce po trudach pokonała FC Porto 32:30 i zaserwowała swoim kibicom furę emocji. Kielczanie świetnie rozpoczęli mecz, ale z biegiem minut Portugalczycy wrócili do gry i w końcówce napsuli mistrzom Polski sporo krwi. Świetne spotkanie rozegrał Alex Dujshebaev, który przed meczem zmagał się z urazem, a na parkiecie został najskuteczniejszym zawodnikiem, zdobywając dziesięć bramek. Kluczową akcję meczu obronił Mateusz Kornecki. Kielczanie wracają dzięki tej wygranej na fotel lidera grupy A.
Pierwotnie stracie polsko-portugalskie miało odbyć się na początku grudnia poprzedniego roku, nie doszło do niego jednak ze względu na pojawienie się kilku zakażeń COVID-19 wśród graczy mistrza Polski. Po zimowej przerwie Łomża Vive Kielce wygrała dwa mecze w PGNiG Superlidze. Również Porto dobrze zainaugurowało rok od kompletu punktów, wygrywając w Lidze Mistrzów z Vardarem Skopje 27:24 i w rozgrywkach krajowych 33:22 z ABC Braga.
Przed wtorkowych meczem wiele mówiło się o możliwej absencji Alexa Dujshebaewa. Jednak lider ekipy żółto-biało-niebieskich uporał z urazem dłoni i pomimo gry w specjalnym opatrunku, rozpoczął spotkanie w pierwszym składzie i znowu był jednym z najlepszych na placu boju.
Worek z bramkami otworzyli goście, ale to gracze Łomży Vive szybko odrobili straty i już po 5 minutach prowadzili trzema bramkami. Początek w wykonaniu Łomży Vive Kielce był doskonały - Portugalczycy grali bardzo chaotycznie, tracili łatwo piłki, co skrzętnie wykorzystywali podopieczni trenera Dujszebaewa. Kielczanie rzucali z niesamowitą regularnością. Doskonale zneutralizowali też doskonałą broń Porto, jaką była gra w przewadze 7:6. Mistrzowie Polski kilka razy przechwycili piłkę i zdobyli łatwe gole do pustej bramki. Do 15. minuty prowadzili już ośmioma bramkami.
Wtedy też szkoleniowiec gospodarzy wymienił całą „szóstkę”. Nowi zawodnicy dopuścili do głosu szczypiornistów z Półwyspu Iberyjskiego i pozwoli na zredukowanie przewagi do pięciu trafień. Impuls dała też zmiana w bramce - Nikola Mitrevski zaczął bronić na wyższej skuteczności, niż Alfredo Quintana. Do przerwy Łomża Vive prowadziła 19:14.
Drugą połowę dobrze rozpoczęli goście. W oczy szczególnie mocno rzucała się poprawa w grze obronnej zawodników z Porto, którzy na 12 minut do końca rywalizacji zdołali zredukować straty do dwóch trafień. Trzeba przyznać, że sporą zasługę mieli w tym sami gracze Łomży Vive, którzy w drugiej odsłonie partii mnożyli liczbę niewymuszonych błędów.
Jednak jedna postać w szeregach zdobywców Ligi Mistrzów z 2016 roku niezmiennie nie schodziła ze swojego wysokiego poziomu. Alex Dujszebaev – bo o nim mowa - raz po raz nękał defensywę „Dragoes”, zdobywając łącznie dziesięć bramek.
Kielczanie roztrwonili w końcówce przewagę i zamiast pewnie wygrać, mogli nawet zremisować. Bohaterem drużyny okazał się jednak Mateusz Kornecki, który na 20 sekund przed końcem obronił rzut na remis zawodnika z Portugali. Wygraną w ostatnich sekundach przypieczętował Michał Olejniczak.
Dzięki tej wygranej Łomża Vive Kielce awansowała na pozycję lidera grupy A.
Kielczanie nie mają czasu do stracenia - już w czwartek zagrają na wyjeździe z Mieszkowem Brześć. Początek meczu o godz. 17:40.
Łomża Vive Kielce - FC Porto 32:30 (19:14)
Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wolff – Vujović 4, Olejniczak 1, Sićko 1, A. Dujshebaev 10, Tournat, Karacić 6, Kulesz, Moryto 3, Surgiel 1, Kaczor, D. Dujshebaev 1, Gębala 1, Karaliok 2, Gudjonsson 2
FC Porto: Quintana, Mitrevski – Iturriza 6, Spath, Martins Soares 1, Mbengue 3, Silva Sousa Martins 5, Salina 1, Slisković, Fernandes 2, Branquinho 2, Borges, Areia 4, Gomes 3, Alves, Magalhaes 2
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Niepokoi mnie sytuacja z Arkiem po reprze. Zarówno w Kwidzynie, jak i ze Stalą kilka błędów, a wczoraj dwa karny po prostu źle rzucone.