Konitz: nie możemy się przestraszyć
- Jeśli w obronie zagramy tak jak w meczu z Gorenje Velenje, to nawet z Karolem Bieleckim będziemy sobie potrafili poradzić - mówi lewy rozgrywający Vive Targów Kielce, Bartosz Konitz.
Humory dalej dobre po sobotniej wygranej nad Gorenje Velenje?
- Na pewno cieszą nas zdobyte 2 punkty w pierwszym meczu, ale teraz czeka nas już kolejny rywal. I to jaki! W końcu \"Lwy\" walczyły w zeszłym sezonie o zwycięstwo całej Ligi Mistrzów. Czeka nas walka od początku meczu do ostatnich sekund. Łatwo nie będzie, bo to zespół z wieloma gwiazdami. Gra tam choćby Karol Bielecki, który jest w bardzo dobrej formie. To zawodnik, który będzie rzucał najwięcej bramek w tych rozgrywkach. Dla niego nie ma znaczenia, czy rzuca z 11 czy 12 metrów.
To jak go powstrzymać?
- W sobotę zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Świetną robotę wykonali Piotrek Grabarczyk i Daniel Żółtak razem z Marcusem Cleverlym w bramce. Jeśli w czwartek będzie to funkcjonowało tak jak w tamtym meczu, to nawet z Karolem będziemy sobie potrafili poradzić.
W obronie rzeczywiście zagraliście świetnie. W ataku mogło być jednak lepiej.
- Gorenje zagrało na nas otwartą obroną. A teraz będzie jeszcze ciężej. \"Lwy\" grają mocne 6-0, to będzie zupełnie inne granie niż w sobotę. A do tego w bramce mają Sławomira Szmala, jednego z najlepszych golkiperów na świecie. Trudne zadanie przed nami, musimy być skoncentrowani na 100 procent.
Skoro jesteśmy przy procentach - ile dajesz procent szans na zwycięstwo Vive Targów?
- Ciężko powiedzieć. Musimy wejść w mecz od samego początku. W spotkaniu ze Słoweńcami dopiero w drugiej połowie graliśmy swoje i wtedy wyszliśmy na prowadzenie. Teraz nie możemy sobie pozwolić na to, by dać przez 20-30 minut grać rywalom. Musimy nawiązać walkę od pierwszych minut.
W sobotę do walki porwał was fantastyczny doping kieleckich kibiców. Teraz nie będziecie mogli na niego liczyć.
- Kibice byli rewelacyjni, cały mecz stali za nami. To bardzo nam pomogło. Teraz jednak gramy na wyjeździe i musimy pokazać, że potrafimy wygrywać także poza Kielcami. Nie możemy przestraszyć się hali w Karlsruhe.
Jesteście mistrzami Polski, a ty mówisz o strachu?
- Dla większości zawodników to będzie dopiero pierwszy mecz z tak wielką drużyną. To jest Liga Mistrzów, ale jestem pewien, że damy radę. Chcemy się pokazać, walczymy o dobre imię naszego klubu. Zależy nam na tym, by zwycięstwo nad Gorenje nie było naszą pierwszą wygraną i ostatnią.
W turnieju Kielce Cup graliście jednak z innym niemieckim potentanem, HSV Hamburg. I wcale źle nie było.
- Tak, ale był to okres przygotowawczy. Teraz gramy w Lidze Mistrzów i poziom trudności jest zdecydowany wyższy. Jednak chcemy pokazać, że to miejsce w pucharach nam się należało.
Czujesz, że zespół jest w najlepszej formie?
- Na pewno nie. Mecz z Gorenje wcale nie był wspaniały w naszym wykonaniu, potrafimy grać dużo lepiej. Ale rozkręcamy się, z meczu na mecz będziemy grali coraz lepiej. Starcie z Rhein-Neckar to kolejny test dla nas. Chcemy go zdać.
A ze swojej formy jesteś zadowolony?
- Absolutnie nie. Trener zaczyna mnie wprowadzać do gry, ale w dalszym ciągu to nie wygląda tak jak powinno. Będę musiał robić wszystko, żeby wrócić do dyspozycji, do której wszystkich przyzwyczaiłem w tamtym sezonie. Potrzebuję na to czasu, ale wierzę, że będzie dobrze.
Rozmawiał Tomasz Porębski.
fot. Paula Duda
Konitz wysłuchuje uwag Bogdana Wenty i Mariusza Jurasika