Środek tabeli odzwierciedla trudną rundę Korony Kielce. Ponad dekadę temu było o niebo lepiej
Piłkarze Korony Kielce zakończyli zmagania w 2020 roku i rozjechali się na urlopy. Pozycja w środku tabeli dobrze odzwierciedla to, jak wyglądała runda jesienna sezonu 2020/2021 w wykonaniu kielczan. 11. miejsce w stawce może powodować mieszane uczucia oraz spory niedosyt, jednak biorąc pod uwagę letnie zawirowania właścicielskie, finansowe i organizacyjne, pozycja ta nie musi wcale złym punktem wyjścia na drugą część sezonu. Kielczanie tracą do miejsca barażowego sześć punktów i mają jeszcze jeden mecz zaległy.
Ciężkie początki
To było lato pełne zawirowań przy Ściegiennego 8. Na kilkanaście dni przed inauguracją sezonu klub nie był wstanie zagwarantować sztabowi szkoleniowemu i piłkarzom nowych umów. Zawodnicy nie widzieli, czy wkrótce nie będą musieli szukać nowych pracodawców, a żółto-czerwoni zamiast do Fortuna 1. Ligi, będą grali w trzeciej, czy czwartej lidze. Wkrótce zaczął się jednak okres budowy nowego zespołu. I trwa do dzisiaj.
– Cały czas pod górkę. Drużyna była zgrywana dopiero w meczach o punkty, w których jeszcze szukaliśmy pewnych rozwiązań, dogrywaliśmy współpracę formacji, udoskonalać pewne elementy. Mimo wszystko cieszy ta zdobycz punktowa, jaką mamy. Punktowaliśmy z tymi ekipami, z którymi powinniśmy, natomiast z zespołami, które mogły bardziej zweryfikować naszą dyspozycje przytrafiały się błędy, które przeciwnik wykorzystywał. Poza meczem z Bruk-Bet Termalicą, w którym przewaga gości nie podległa dyskusji, wszystkie mecze mogły skończyć się zupełnie inaczej. Nie była to łatwa runda. Okres czasu pełen zawirowań, zmian, nowych zawodników, w tym 12 przesuniętych z drużyny rezerw. Wiele przeszkód, nieprzespanych nocy i sytuacji niezależnych od nas, które wpływały na naszą organizację pracy – odwoływane mecze, kwarantanna. Następnie konsekwencja tego, czyli maraton spotkań. Ciężko wtedy mówić o tym, aby treningowo doskonalić różne elementy, bardziej wdrażaliśmy korekty poprzez analizy. Nie było „łatwo z górki”, a raczej ciągle pod górkę. Jesteśmy gotowi na przeciwstawianie się problemom i walkę z nimi. Myślę, że nowa runda będzie zupełnie inna, będzie więcej czasu na poukładanie wszystkiego czego będzie chcieli – podsumował rundę Maciej Bartoszek, opiekun złocisto-krwistych.
Czołówka poza zasięgiem
Kielczanie uzbierali w szesnastu meczach 21 punktów. Wygrywali głównie z dołem i środkiem tabeli, ale ze ścisłą czołówką stać ich było tylko na "oczko" z Miedzą Legnica i trzy punkty z GKS-em Tychy. Bruk-Bet Termalica, ŁKS Łódź, Górnik Łęczna, Radomiak Radom, Arka Gdynia, Odra Opole - wszystkie te drużyny potrafiły znaleźć sposób na żółto-czerwonych. Jeśli zatem Korona chce na wiosnę włączyć się do walki o awans i baraże, musi zacząć grać na równi z najlepszymi.
- Będzie na to czas w okresie przygotowawczym, na pewno pojawią się nowe twarze. Wierzę w to, że będziemy walczyć o tą „szóstkę”. Teraz jest czas na naładowanie akumulatorów, ponieważ czeka nas ciężka praca, tym bardziej, że w klubie wszystko się stabilizuje - przyznawał w "Kanale Sportowym" Jacek Kiełb, kapitan zespołu.
Zwrócił uwagę też na komunikację w drużynie. - Było mnóstwo zmian i jako drużyna nie zgrywaliśmy się odpowiednio. Duża grupa chłopaków z zagranicy utrudniała komunikację, gołym okiem były widoczne grupki w szatni. Teraz komunikacja jest dużo lepsza. Trener Bartoszek bardzo mocno to wszystko przeżywa, ponieważ za każdym z piłkarzy skoczyłby w ogień - nie ukrywał "Ryba".
Suzuki Arena nie była twierdzą
Stadion przy ul. Ściegiennego, niemal od początku swojego istnienia był ciężkim obiektem do zdobycia, nawet dla ekstraklasowych potentatów. Atmosfera na trybunach, charakterni zawodnicy to czynniki, które sprawiały, że stadion żółto-czerwonych stawał się fortecą niezwykle ciężką do sforsowania. Tak miało być i w tym sezonie. - Chcemy budować wokół tego stadionu otoczkę, aby to była nasza twierdza - mówił Wiktor Długosz.
- Chciałbym, aby zawodnicy traktowali ten obiekt jak swój dom, a szatnię jak rodzinę. Myślę, że zawsze będą walczyli o honor własnej rodziny i swojego domu, a do tych meczów przed własną publicznością będą odpowiednio podchodzić – podobnie wypowiadał się 43-letni szkoleniowiec.
To się jednak nie udało. W 8 spotkaniach kielczanie wygrali zaledwie 3 razy, na 24 możliwe punkty do zdobycia, uzbierali 9 i pod tym względem uplasowali się dopiero na 17. miejscu w zestawieniu. Do Kielc już nikt nie bał się przyjeżdżać.
Runda w liczbach
Złocisto-krwiści finiszowali z 21 punktami na koncie, co przełożyło się na 11. lokatę. Strata do baraży jest nieduża, ale do liderującej Bruk-Bet Termaliki już tak. To ekipa, która osiągnęła w tym sezonie rekord punktowy w historii rozgrywek Fortuna 1. Ligi. Kielczanie tracą do "Słoni" 21 "oczek", do drugiego ŁKS-u - 11. Te drużyny będą na wiosnę uciekać reszcie stawki w walce o awans do PKO Ekstraklasy.
Zespół Bartoszka był w tym półroczu niezwykle chimeryczny. Dobre, zwycięskie mecze, przeplatał przegranymi, często w słabym stylu. U żółto-czerwonych ciężko było zaobserwować powtarzalność. Przez 12 kolejek Koronie nie udało się wygrać, zremisować czy nawet przegrać dwóch meczów z rzędu. Przełamanie przyszło po 13. serii gier i triumfie w Bełchatowie, a następnie na własnym stadionie z Resovią. Jednak równowaga w przyrodzie musi być zachowana, więc dwa kolejne potyczki zakończył się porażkami.
Kielczanie nie grzeszyli skutecznością. W 16 meczach trafili 13 razy do siatki, co daje średnią w postaci 0.81 gola na mecz i jest to trzecia najgorsza pozycja w stawce. Lepiej wyglądała za to statystyka czystych kont, 5 meczów „na zero” – 31 procent możliwych – przełożyło się na 10. lokatę.
Jeśli chodzi o indywidualne osiągnięcia w ekipie z nad Silnicy, najwięcej bramek – po 3 – zdobyli Emile Thiakane i Jacek Kiełb, a najlepszym asystentem był Jacek Podgórski z pięcioma podaniami. Najwięcej czasu na boisku spędził za to Marek Kozioł (1.440 minut), a najlepszy z młodzieżowców – Iwo Kaczmarski - wykręcił 1.154 minuty (wszystkie dane dotyczą rozgrywek ligowych).
Dekadę temu było lepiej
Kiedy ostatni raz kielecki klub występował na zapleczu Ekstraklasy, czyli w sezonie 2008/09, w lidze również rywalizowało ze sobą 18 ekip. Wtedy wynik podopiecznych Włodzimierza Gąsiora był o niebo lepszy. Po rundzie jesiennej plasowali się na 4. miejscu, zebrali 33 punkty, strzelając w nich 27 bramek – 1,58 gola na mecz. Jednak trzeba przyznać - ciężko porównywać potencjał i możliwości obecnej drużyny, z tamtą, na czele z takimi graczami jak: Edi Andradina, Mariusz Zganiacz, Paweł Sobolewski czy Hernani.
- Często porównuje się nas do ekip z lat poprzednich, jednak uważam, że takie zestawienia nie mają sensu. W obecnym zespole wielu chłopaków ma poważne papiery na grę, trzeba tylko wykrzesać z nich te pokłady talentu. Poza tym trener Bartoszek mocno stawia na młodzież, wierzy w nich i teraz oni muszą uwierzyć w siebie – mówił w "Kanale Sportowym", Jacek Kiełb.
Inauguracja rundy wiosennej Fortuna 1. Ligi rozpocznie się dla Korony Kielce już 20 lutego, wtedy kielczanie rozegrają zaległa stracie z Widzewem Łódź. Tydzień później rozpocznie się runda rewanżowa, a do Kielc przyjedzie Chrobry Głogów.
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Szczerze, jeśli tak to ma wyglądać i przez 2 lata mamy się babrać z długami narobionymi przez poprzedni zarząd i ściągać jzawodników ak Grzelak, Szarek i inni wirtuozi, to trzeba było to zacząć od 4.ligi z czystą kartą, a 5 milionów od miasta na "pokrycie długów" trzeba było przeznaczyć na budowę bazy treningowej albo ośrodka szkolenia młodzieży.
Budżety miast są przetrzebione przez koronawirusa, a my się bawimy w fundowanie piłki nożnej na słabym poziomie. Bo "KORONA MUSI BYĆ".
Nie, nie musi być, jeśli dla kogoś musi być, to powinien zostać sponsorem. To jest sport zawodowy, jeśli pieniądze pochodzą z kieszeni podatników, to zarobki powinny być jawne. Rozumiem, że jest tajemnica treści umów, ale to mieszkańcy Kielc finansują klub, więc są jej stroną.